- Widać wyraźnie, że ten rząd nie dba o nasze bezpieczeństwo, nie jest w stanie wyjść i nie jest w stanie zakomunikować o prostych rzeczach - powiedział Andrzej Śliwka, poseł PiS. Polityk skomentował w ten sposób reakcje kierownictwa MON po tym, jak niezidentyfikowany obiekt powietrzny wleciał do Polski.
Dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz poinformował, że w poniedziałek o godz. 6.43 - na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród - wleciał na terytorium Polski obiekt powietrzny. Jest to prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny.
Dzisiaj rano poseł PiS Andrzej Śliwka oraz Mateusz Kurzejewski, podczas konferencji przed budynkiem MON, odnieśli się do tej sprawy oraz zwrócili uwagę na brak właściwej reakcji ze strony kierownictwa resortu.
"Nie ma wystąpień ze strony przedstawicieli resortu ws. tajemniczego obiektu nad Polską. Są za to wystąpienia wojskowych, już po raz któryś to kierownictwo resortu na czele z ministrem Tomczykiem i jego wiceministrem Kosiniakiem-Kamyszem, działa w taki sposób, że chowa się za żołnierzami. Tak samo było w przypadku korespondencji, która była między resortem obrony narodowej a Sztabem Generalnym, gdzie miało zostać ścięte 57 mld zł na polskie bezpieczeństwo, na program modernizacji technicznej. To wtedy także generałowie ze Sztabu Generalnego występowali, a politycy się schowali"
Dodał, że "oczekuje od kierownictwa resortu, że wyjdzie i przedstawi, jak wyglądała ta sytuacja, dlaczego ten bezzałogowy statek powietrzny nie został zestrzelony, jakie były decyzje i kto podjął tą decyzję, że ten statek nie został zestrzelony". Przypomniał też, że "rząd PiS przygotował wszelkie niezbędne instrumentarium, by wzorowo zachować się w takiej sytuacji".
"My dziś zastanawialiśmy się, czy nie wejść do MON i w ramach interwencji poselskiej zadać kilka konkretnych pytań, ale z tego, co się okazuje, to w tym resorcie nikt nie pracuje. Widać wyraźnie, że ten rząd nie dba o nasze bezpieczeństwo, nie jest w stanie wyjść i nie jest w stanie zakomunikować o prostych rzeczach. Wolą wybierać proste wycieczki, tak jak pan minister Tomczyk, który jak dziś przekazało MON pomimo tego, że nie nadzoruje departamentu polityki zbrojeniowej, nie odpowiada za kwestie związane z zakupami sprzętu, wybiera się na wycieczkę do USA, żeby odebrać samoloty myśliwskie F-35. Te, które zostały zamówione przez ministra Błaszczaka"
Podkreślił, że "zakłada, że pan minister Kosiniak-Kamysz, chociaż realnie nie zarządza tym resortem, bo wiemy, że realnie zarządza pan minister Cezary Tomczyk, to będzie w stanie wyjść i powiedzieć choć kilka zdań - jeśli nie, będziemy domagali się tego również w trakcie posiedzenia Sejmu".
Następnie głos zabrał Mateusz Kurzejewski, były dyrektor Centrum Operacyjnego MON. Przedstawił on kilka cytatów:
„W polskiej przestrzeni powietrznej mógł ktoś bezprawnie przebywać, a jeśli był to sprzęt o charakterze wojskowym, to znaczy, że nasze bezpieczeństwo jest w rękach osób, które nie są w stanie tego nam zapewnić” - słowa Mirosława Różańskiego, obecnego senatora Polski 2050,
„Trzeba było je zestrzelić” – słowa Radosława Sikorskiego, obecnego szefa MSZ.
"Czy myślą państwo, że są to cytaty wypowiedziane w związku z wczorajszym wydarzeniem? Otóż nie. To są cytaty dotyczące sytuacji z sierpnia 2023 roku, kiedy w polską przestrzeń powietrzną wleciały dwa białoruskie śmigłowce na głębokość 5 kilometrów. W tej chwili mamy wlot niezidentyfikowanego obiektu, najprawdopodobniej rosyjskiego drona irańskiej produkcji na głębokość 25 kilometrów"
Zapytał też "gdzie to nawoływanie do dymisji, gdzie mówienie, że dron nie został zestrzelony przez polityków obecnej koalicji?".
"Tego nie ma. Podwójne standardy. W marcu tego roku w polską przestrzeń powietrzną wleciała rosyjska rakieta, a potem zawróciła. Minister Kosiniak-Kamysz mówił wtedy, że nie było żadnego zagrożenia dla polskiego bezpieczeństwa. W tej chwili mieliśmy do czynienia najprawdopodobniej z realnym zagrożeniem, bo te drony są dronami typu kamikadze"