Zgodnie z obowiązującym prawem, sędziowie są zobowiązani do publikacji oświadczeń majątkowych. Muszą ujawniać nie tylko posiadane nieruchomości, ale również samochody i ruchomości warte powyżej 10 tys. zł. Pomimo tego, niektórzy przedstawiciele "nadzwyczajnej kasty" próbowali robić uniki, stosując różnego rodzaju kruczki prawne - wszystko po to, by nie ujawniać swojego majątku. Jak się okazuje Polacy chcą pełnej jawności sędziowskich oświadczeń. Z sondażu Instytutu Badań Polister przeprowadzonego dla dzisiejszego "Super Expressu" wynika, że 77 procent ankietowanych opowiada się za pełną transparentnością w tej kwestii.
Gdy tylko pojawiła się propozycja, aby oświadczenia majątkowe sędziów były jawne i publikowane w internecie, branżowe stowarzyszenia i organizacje zaczęły protestować. Niektórzy wykorzystywali też kruczki prawne, aby nie pokazać, co zgromadzili.
Posługiwano się przy tym różnymi argumentami, ale najczęściej mówiono o czyhających zagrożeniach. Sędzia Waldemar Żurek, ówczesny rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, nazywał jawne oświadczenia wręcz „książką dla przestępców”.
Jak wskazano w "Super Expresie", zgodnie z przepisami sędziowie zobowiązani są do złożenia oświadczenia majątkowego, ale mogą "poprosić o zastrzeżenie swojego stanu posiadania".
"Obecnie korzysta z tego przywileju dwudziestu ze stu jeden sędziów orzekających w SN"
- czytamy.
W sondażu przeprowadzonym dla dziennika na pytanie, czy oświadczenia majątkowe sędziów SN powinny być jawne, 77 proc. respondentów odpowiedziało, że tak. Odmienne zdanie wyraziło 8 proc. badanych. 15 proc. wybrało odpowiedź "nie wiem".
Jak podała gazeta, badanie zrealizowano w dniach 29-30 listopada na próbie 1098 dorosłych Polaków