- Ja nie rozumiem, jak członek komisji może wychodzić i stawiać tezę o totalnej inwigilacji. Jaka totalna inwigilacja? Przecież oni nie mają takiej wiedzy - stwierdził na antenie Telewizji Republika poseł Suwerennej Polski i członek komisji śledczej ds. Pegasusa Jacek Ozdoba. Polityk zaznaczył, że przedstawiciele koalicji rządzącej rzucają nazwiskami osób, które miały być rzekomo inwigilowane oprogramowaniem, jednak nikt nie podaje choćby cienia dowodu na poparcie tych tez.
Dziś pracę rozpoczęła komisja ds. Pegasusa. Jej celem ma być rzekomo ustalenie, kto był nielegalnie inwigilowany. Jednym z jej członków jest poseł Suwerennej Polski Jacek Ozdoba. Na antenie Telewizji Republika opowiedział, jak przebiegał pierwszy dzień prac.
"Dzisiaj, tak naprawdę, bawimy się w głuchy telefon"
"Dla mnie nieprawdopodobne jest to, że dzisiaj dowiaduję się, że ktoś był podsłuchiwany, nazwiska się pojawiają (...) pytam się, w takim razie: "skąd wy takie dane macie?", oni wychodzą do kamer i zaczynają to powtarzać, kamery to podłapały i dalej się to rozwija. Ja mówię: "ale macie dowody?", "bo ja słyszałem o tym, że ktoś jest podsłuchiwany" (miał usłyszeć w odpowiedzi - przyp. red.). Co to znaczy "słyszałem"?"
"Prokurator Generalny Adam Bodnar może ujawnić część akt, żeby pokazać opinii publicznej. Dzisiaj żyjemy w sferze plotek. Ja nie rozumiem, jak członek komisji może wychodzić i stawiać tezę o totalnej inwigilacji. Jaka totalna inwigilacja? Przecież oni nie mają takiej wiedzy. Jeżeli tak było, to byśmy do tego zupełnie inaczej podchodzili. Na razie nie ma żadnych dowodów w tej sprawie"