Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Nalot na klasztor. Romanowski stawia pytania: czy prokuratura organizowała wysyłanie anonimów?

Bodnarowska prokuratura skompromitowała się w sprawie poszukiwań Marcina Romanowskiego. Poseł PiS dostał azyl na Węgrzech, a służby kompletnie błądziły przy jego poszukiwaniach, "wypuszczając" do mediów informacje o rzekomym jego pobycie w Berlinie czy w Hiszpanii. Zwieńczeniem skandalicznych działań było przeszukanie klasztoru. Sam Romanowski komentuje to dosadnie.

Marcin Romanowski
Marcin Romanowski
fot. Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

 

19 grudnia doszło do przeszukania przez policję klasztoru dominikanów w Lublinie. Cała akcja miała trwać dwie godziny, a funkcjonariusze robili fotografie pomieszczeń mieszkalnych zakonników. Nad klasztorem latały drony, a funkcjonariusze w kominiarkach mieli sprawdzać cele mieszkalne, twierdząc, że szukają... Marcina Romanowskiego. Co ciekawe, wcześniej prokuratura twierdziła, że poseł jest za granicą, a mimo to zrobiono nalot na zakonników.

Romanowski o nalocie na klasztor

Sam Marcin Romanowski, który uzyskał azyl polityczny na Węgrzech, odniósł się do tej sprawy.

- Policja i prokuratura nie odnoszą się do sedna tych zarzutów, zbywając opinię publiczną ogólnikami - napisał były wiceminister sprawiedliwości, oskarżając, że stanowiska służb zawierają sprzeczności wskazujące na fałszowanie dowodów w sprawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. 

Mimo wniosku o ENA i czerwoną notę Interpolu, zorganizowano nalot na klasztor, by szukać Romanowskiego.

To, a także fakt, że napływają do mnie liczne sygnały o możliwych nieprawidłowościach każe zadać publicznie następujące pytania. Czy to prawda, że prokuratura zorganizowała wysłanie do siebie anonimu zawierającego fałszywe informacje, w tym o moim rzekomym pobycie w Berlinie i Hiszpanii, aby następnie na tej podstawie wnioskować o ENA oraz o czerwoną notę Interpolu? Czy to prawda, że prokuratura zorganizowała wysłanie do siebie anonimu zawierającego fałszywe informacje o moim rzekomym pobycie w Lublinie, aby w wyniku tego móc zorganizować medialny pokaz siły opiłowywania katolików i walki z kościołem? Czy to prawda, że służby były przygotowane do tej akcji, zanim wydane zostało postanowienie prokuratora, a wręcz zanim nadszedł anonim?

– pyta sam zainteresowany.

"Jednocześnie przestrzegam, aby żaden z funkcjonariuszy nie ulegał naciskom i nie zgadzał się na antydatowanie jakichkolwiek notatek czy dokumentów. Całość materiału w sprawie będzie w przyszłości starannie zbadana i przeanalizowana" - zapewnił Romanowski.

Poseł PiS zażądał ujawnienia wszelkich materiałów w sprawie przygotowania i wydania ENA, wniosku o czerwoną notę Interpolu i przeszukania klasztoru w Lublinie. Teraz "piłeczka" po stronie ludzi Bodnara.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Marcin Romanowski #klasztor #przeszukanie

mk