Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Na Gawłowskiego padł blady strach? Baron Platformy tłumaczy się po słowach Giertycha

Podpisy poparcia mnie jako kandydata do Senatu zostały zebrane w Okręgu Koszalińskim i nikt spoza tego Okręgu ich mi nie przekazywał - przekonuje dziś senator Koalicji Obywatelskiej Stanisław Gawłowski w reakcji na publikację taśm Tuska.

Telewizja Republika ujawniła "taśmy Tuska". W nagranej rozmowie z 2019 roku Romana Giertycha z Donaldem Tuskiem jest mowa o przekazaniu podpisów poparcia Stanisławowi Gawłowskiemu przez mecenasa. Wcześniej Gawłowski miał zostać "zostawiony na lodzie" przez Grzegorza Schetynę, ówczesnego szefa Platformy Obywatelskiej.

Reklama

Jak przekazał na X Dariusz Matecki, w sprawie zamierza złożyć wniosek do Państwowej Komisji Wyborczej, by zbadano, „czy podpisy zebrane przez p. Gawłowskiego zostały oddane przez osoby mające świadomość komu podpisują poparcie”.

Wyprzedzająco zadziałał sam Gawłowski. Wypiera się, by podpisy poparcia pod jego kandydaturą pochodziły z innego rejony niż Okręg Koszaliński.

CBA i prokuratura posiada te nagrania od 2019 i w tej sprawie nie stwierdziła złamania prawa” - przekonuje zachodniopomorski baron Platformy Obywatelskiej.

Jakie podpisy Giertych przekazał Gawłowskiemu?

Mecenas mówił o tym w rozmowie z Donaldem Tuskiem przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Do przekazania podpisów miało dojść po tym, jak Grzegorz Schetyna miał skutecznie zablokować mu drogę startu do obu izb parlamentu.

"No bo on, słuchaj, gdyby nie to, że ja miałem podpisy, a ja nie startowałem, bo zdecydowałem, że nie będę ryzykował na jakieś wiesz, bo ja odebrałem, że on mnie wystawia do tego na te Łomianki, czyli północny. Odebrałem to tak, że ktoś chce mi dokopać i przy okazji tobie zaszkodzić. Że popierany przez ciebie kandydat przegrał. No niestety by ci zaszkodził i on słuchaj mu zabrał to. Ale Staszek, ponieważ dostał moje podpisy, to zarejestrował komitet i wtedy on się zorientował, że on i tak wystartuje" 

– pada na nagraniu.

Sprawę skomentował były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski:

„z nagrania wynika, że w 2019 r.  Giertych miał - na potrzeby rejestracji siebie jako kandydata - zbierać podpisy "in blanco”, czyli co najmniej bez wskazania kandydata. Następnie przekazał je na potrzeby rejestracji Gawłowskiego jako kandydata do Senatu. To nie tylko obejście prawa – to przestępstwo z art. 248 pkt 6 k.k., które polega m. in. na manipulacji przy listach poparcia, jeśli podpisy są składane bez pełnej informacji i o komitecie, i o kandydacie".
Źródło: niezalezna.pl, X
Reklama