Agnieszka Holland gościła dziś w Radiu Zet, ale rozmowa o kulturze szybko przerodziła się w polityczny manifest. Znana reżyser wieszczy katastrofę w przypadku wyborczej wygranej PiS, a do tego szczerze mówi, jak funkcjonowały media do 2015 roku. "Były bardziej życzliwe dzisiejszej opozycji" - przyznała.
Agnieszka Holland przybyła do studia Radia Zet, by poskarżyć się na rządy Prawa i Sprawiedliwości. Zdeklarowana przeciwniczka obecnej władzy zamanifestowała, że w najbliższych wyborach będzie głosować. Na kogo?
"Przyglądam się kandydatom. Na liście Koalicji Obywatelskiej jest kilka osób, które bardzo cenię, więc mam naprawdę trudny wybór"
- powiedziała Holland.
Pytana, jakie kandydatury rozważa, wskazała trzech polityków.
"Szanuję bardzo posła Szczerbę, który był zawsze z ludźmi, był zawsze z protestującymi, krzywdzonymi, poniżanymi"
- mówiła.
Holland wymieniła też nazwiska Pawła Potoroczyna i Doroty Łobody. Zadeklarowała też, że w wyborach do Senatu nie odda głosu na Michała Ujazdowskiego.
Reżyser robiła również wszystko, by słuchacze Radia Zet dowiedzieli się o tym, co będzie, jeżeli kolejne wybory wygra PiS. Agnieszka Holland - jak już zdążyła nas przyzwyczaić - wieszczyła katastrofę.
Holland zapytana, co będzie, jeśli wybory wygra Jarosław Kaczyński: Boję się, że będzie niedobrze @RadioZET_NEWS
— Gość_RadiaZET (@Gosc_RadiaZET) September 23, 2019
Środowiska związane z opozycją mocno krytykują media publiczne, a dziś do tej sprawy odniosła się także Agnieszka Holland. Wyjaśniła ona krótko, jak wyglądał rynek mediów do 2015 roku. I wykazała się niebywałą szczerością...
"PiS nie miał mediów publicznych, które mają jednak największy zasięg. Pozostałe mainstreamowe media były bardziej życzliwe dzisiejszej opozycji, a w każdym razie zdecydowanie obiektywne, bo nie były tubą propagandową PiS-u"
- powiedziała.
Czyli - krótko mówiąc - obiektywizm polega braku krytyki opozycji? Oj, chyba nie tędy droga...