- Im dłużej pan Donald Tusk będzie nas zwodził obietnicami i próbował wyreżyserować jakąś sytuację, że jest coś robione dla rolników, że te spotkania mają doprowadzić do tego, że my zejdziemy, to bardziej sprawia to, że my, rolnicy, zaczniemy nie panować nad tymi emocjami i może dojść wtedy do jakiś sytuacji bardziej niebezpiecznych. Mówię tutaj o tym, że możemy ruszyć na Sejm - powiedział w programie "Gość Dzisiaj" na antenie TV Republika Mariusz Borowiak, rolnik z Wróblewia.
Na środę 6 marca zapowiedziany jest strajk generalny rolników, który ma odbyć się w Warszawie. Tego dnia do stolicy wjadą ciągniki. W proteście prócz rolników wezmą udział także myśliwi i leśnicy. O swoich postulatach mówili w programie "Gość Dzisiaj" na antenie TV Republika rolnicy: Mariusz Borowiak oraz Radosław Sałata.
Danuta Holecka zapytała swoich gości o spotkania organizowane z rolnikami przez Donalda Tuska. Mariusz Borowiak wskazał, że "te wszystkie spotkania są reżyserowane przez ekipę rządzącą, to są typowe ustawki".
"Nie jesteśmy zapraszani my, oddolni rolnicy, którzy stoimy na tych blokadach. Niektórzy już stoją od grudnia. Pamiętam, jak Oszukana wieś w grudniu już protestowała na granicy. Później ten protest został zawieszony, miało dojść do rozmów z nami. Chłopaki na Podlasiu na granicy mają dwa główne postulaty: Zielony Ład do kosza i zamknięcie granicy na napływ towarów z Ukrainy do Polski. Rządzący po prostu chcą nas przetrzymać cały czas"
Dodał, że "oni (rząd - ed.) myślą, że my się poddamy, ale nie uda im się, my już jesteśmy tak pod ścianą, że nie mamy wyjścia".
"Im dłużej pan Donald Tusk będzie nas zwodził obietnicami i próbował wyreżyserować jakąś sytuację, że jest coś robione dla rolników, że te spotkania mają doprowadzić do tego, że my zejdziemy, to bardziej sprawia to, że my, rolnicy, zaczniemy nie panować nad tymi emocjami i może dojść wtedy do jakiś sytuacji bardziej niebezpiecznych. Mówię tutaj o tym, że możemy ruszyć na Sejm. Cały czas chcemy, by tą sytuację załatwić w cywilizowany sposób. Jeśli naprawdę to się nie zmieni, nie będziemy mieli wyboru"
Z kolei Radosław Sałata wskazał, że "nie rozmawia się z rolnikami, którzy budują ten protest oddolnie, zaprasza się ekipę typowo z PSL, czyli pana Serafina i Szumlewicza".
"My nie byliśmy zaproszeni, Solidarność też się pomija albo traktuje po macoszemu. My kilkanaście lat temu robiliśmy największe protesty, pod Kancelarią Premier Ewy Kopacz. Jestem zdumiony, że taka sytuacja znowu powraca. Jestem za tym, żeby takie miasteczko powstało. Wtedy udało nam się, a dzisiaj minister Siekierski nie uważa nas za stronę, buduje sobie jakiś koalicjantów. Uważam, że pan minister Siekierski ma wiele instrumentów, jak system Sent wprowadzony przez KAS, do kontroli wwożenia towarów z Ukrainy. Nic tutaj nie następuje, my rolnicy jeżeli minister mówi, że nie da się uzyskać tego embarga na te produkty z Ukrainy, to najlepszy dla nas sposób, jaki my tutaj proponujemy, to jest ten system kaucyjny. On jest najlepszy"