- Czy ładował pan baterie u Pablo Gonzaleza, bo słyszałem, że był pan bardzo częstym gościem i mówił pan, że Pablo Gonzalez nie jest rosyjskim szpiegiem? - takie pytanie zadał Patrykowi Michalskiemu, pracownikowi WP, jeden z uczestników Marszu Niepodległości. W odpowiedzi Michalski oświadczył, że jest to "zupełnie kłamstwo".
Patryk Michalski, pracownik WP, pojawił się na Marszu Niepodległości w roli reportera. Co ciekawe, zabrał ze sobą mikrofon bez logotypu swojej redakcji. W pewnym momencie podszedł do niego jeden z uczestników, który zadał mu bardzo niewygodne pytanie.
"Czy ładował pan baterie u Pablo Gonzaleza? Słyszałem, że był pan bardzo częstym gościem i mówił pan, że Pablo Gonzalez nie jest rosyjskim szpiegiem. Mówił pan, że jest ofiarą PiS-u"
Michalski odparł, że jest to "zupełne kłamstwo".
"Z chęcią spotkamy się w takim razie, ja panu to wyjaśnię. Nigdy nie widziałem, ani nigdy nie rozmawiałem. Ustosunkowałem się, bardzo proszę, bardzo serdecznie proszę. Jest to absolutne kłamstwo, ale nie wszyscy mają tutaj pozytywne nastawienie do tego, żeby rozmawiać o 11 listopada"
Odpowiedź uczestnika Marszu Niepodległości była krótka: "Czekamy na akta w takim wypadku".
Ale orka na @patrykmichalski 😂😂😂
— Pomorzanka_ 🪓⚓️ (@Podhalanka_) November 11, 2024
Proszę Pana, nie wiem czy Pan to zobaczy, ale dziękuję za ten pojazd po koledze Gonzalesa 😂😂😂pic.twitter.com/9GXQlxRzsW
W dalszej części transmisji doszło do kolejnej zadziwiającej sytuacji z udziałem Michalskiego. Pracownik WP, gdy usłyszał, że uczestnicy Marszu Nieposległości wznoszą okrzyk "Nie bać Tuska", stwierdził, że... takich haseł nie powinno wznosić się przed godziną 22.
"Nie jest to jednak po godzinie 22, więc jednak wolałbym, gdybyśmy mogli wyrażać swoje opinie w taki sposób, które będzie można bez problemu transmitować również dla widzów"