Zacznijmy od dalekiego kraju, w którym zdarzyła się historia zadziwiająco podobna do tego, co sprawiły ostatnie wybory w Polsce. Doskonały znawca spraw kaukaskich, Lech Konrad Powichrowski, współpracujący kiedyś z Lechem Kaczyńskim przy wielkim projekcie geopolitycznym – gazociągu z azerbejdżańskim gazem mogącym nas uniezależnić od Rosji już w roku 2010 – tak opisuje sytuację w Gruzji.
„A to moja historia z Tbilisi. Listopad 2013. Wybory prezydenckie, w których zwycięża kandydat Bidziny Iwaniszwili, prorosyjskiego oligarchy mającego ciemne sprawki z Gazpromem. Partia Bidziny ma piękną nazwę "Gruzińskie Marzenie". W przeddzień rozmawiam z ludźmi na ulicy, z taksówkarzem, z pewnym znajomym profesorem uniwersytetu. Wszyscy mi utrzymują, że jutro zacznie się nowa epoka, wszystko stanieje, nawet benzyna na ileś tam lari za litr, no o 50 proc. Od jutra Gruzja odżywa. Jadę z profesorem do knajpy na jego dżipie. Pijemy tam obaj niewiarygodne ilości wina, a do tego jeszcze czaczę, 70 degrees proof. Kiedy chcę dzwonić po taksówkę, by wrócić do hotelu, wtedy gospodarz mówi "Ja cię odwiozę". - "Jak to, a policja?". -" Oni nie mogą mnie zatrzymać, chyba że spowoduję wypadek". - "No, a co się stało?" - pytam, bo znam potworną korupcje policji drogowej w całym byłym ZSRS, gdzie zatrzymują cię pod byle pretekstem, by ściągnąć z ciebie bakszysz. A on spokojnie: "No, bo Saakaszwili wygonił wszystkich skorumpowanych policajów i teraz w policji są sami młodzi, którzy przestrzegają procedur". Gruzińskie Marzenie wygrało. Saakaszwili został wygnany. Z Rosją zaczęto się dogadywać. Dziś Gruzja jest skolonizowana przez Rosjan, którzy uciekli przed poborem. Korupcja wróciła do starych standardów. Powiecie, ale to nie u nas, "my Polacy wolne ptacy...". Chcę was zobaczyć już za rok. Ten wybór się nazywa Polskie Marzenie”.
Precyzyjny opis choroby - rok temu w Gruzji oglądałem ze smutkiem długofalowe skutki tego procesu upadku ducha narodu, teraz okazuje się, że recydywa głupoty nastąpiła w Polsce. To, co się zdarzyło w wyniku ostatnich wyborów u osób z mojego pokolenia, czyli 60+, wywołuje wrażenie déjà vu – powtórka z roku 2011, gdy wszyscy widzieli jak ekipa Donalda Tuska kompromituje się ws. tragedii smoleńskiej, wszyscy za pierwszej kadencji rządów PO/PSL odczuli na własnej skórze ich „politykę ekonomiczną” - bezrobocie, nędzne pensje, wymuszoną emigrację zarobkową, wyprzedaż za grosze majątku narodowego - a mimo to, ponownie oddali władzę oszustom. To wykazał dobitnie serial „Reset”, pokazując ich własne dokumenty.
Jak wytłumaczyć logicznie fakt, że masowo głosowali na nich mieszkańcy obdarowanego życiowo niezbędnym tunelem Świnoujścia, czy zagłębia turowskiego, którego zamknięcie na życzenie Brukseli otwarcie zapowiadali ówcześni opozycjoniści wszelkich opcji? Nawet, jeśli jest to wynik skrajnej naiwności, to niestety skutki jej dotkną nie tylko naiwniaków, ale nas wszystkich i zagrożą interesom Polski. Słyszy się teraz po naszej stronie, że prawica zaniedbała umizgi do mitycznych „ludzi środka” - jakim jednak cudem można było przekonać tych, którzy nawet własnego interesu nie potrafią dostrzec?
Warto przyjrzeć się dzisiejszej Gruzji jako przestrodze – państwo nie upominające się o powrót 20 proc. terytorium okupowanego przez Rosję od 2008 r., powszechny upadek ducha narodu słynącego niegdyś z odwagi i zadziorności, brak współczucia dla twórcy ich cudu gospodarczego, byłego prezydenta Saakaszwilego, umierającego w więzieniu na rozkaz Kremla. Czy tego chcemy doczekać w Polsce?
Różnica na naszą korzyść jest na szczęście poważna - około połowy rodaków myśli normalnie i w odróżnieniu od czasów stanu wojennego mamy własną spójną partię i własne media. No i mamy po swojej stronie wielkie wsparcie świętych – Jana Pawła II, siostry Faustyny, księdza Jerzego, no i Królowej Polski, Maryi. Na Cud nad Wisłą trzeba jednak nie tylko czekać, ale samemu przyłożyć się ze wszystkich sił. Nie upadajmy na duchu, bywało o wiele gorzej. Rokuję nowej Tęczowej Koalicji alias Marzeniu Głupców nie więcej niż rok rządów - mniej więcej do pojawienia się w kraju pierwszych dużych grup imigrantów, czyli pierwszych gwałtów i awantur, których nie damy im przemilczeć i zamieść pod dywan. Nie obwiniajmy o wszystko siebie, każdy odpowiada za swoje wybory.