"Przepisy antyaborcyjne powinny być zmienione, po koszmarnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej wiemy o tym wszyscy" - podkreśliła "ministra" zdrowia podczas konferencji prasowej. Zaznaczyła, że orzeczenie TK z 2020 r., w wyniku którego zniesiono możliwość przerwania ciąży z powodu ciężkiej wady płodu, jest jej zdaniem "przyczyną wielu cierpień, dramatów i tragedii kobiet oraz przyczyną niepewności i obaw lekarzy".
Szefowa resortu zdrowia Izabela Leszczyna została zapytana o ewentualne zmiany w przepisach o przerywaniu ciąży. Miało to związek z opisanym przez media przypadkiem pacjentki w ciężkim stanie psychicznym, która w poddała się w szpitalu w Oleśnicy zabiegowi przerwania ciąży w jej 36. tygodniu. Przesłanką do przerwania ciąży było rzekome zagrożenie zdrowia lub życia kobiety. Wcześniej u płodu stwierdzono wrodzoną łamliwość kości. Zabicia gotowego do porodu dziecka dokonała dr Gizela Jagielska.
Leszczyna nie skomentowała samego działania dr Jagielskiej, ale krytycznie oceniła interwencję posła Grzegorza Brauna, oceniając, że "wymyka się wszelkim ocenom z użyciem języka cenzuralnego". "Ministra" liczy, że Braun poniesie karę za swoje działania w placówce. "Tacy politycy jak pan Braun odpowiadają także za eskalację agresji wobec pracowników medycznych" - dodała.
Ministra zdrowia podkreśliła też, że zmiana przepisów o przerywaniu ciąży zależy od zmiany w fotelu prezydenckim.
Liczę, że wygra Rafał Trzaskowski i jako kandydat demokratyczny podpisze ustawę, która wyjdzie z Sejmu
- powiedziała.
Zaznaczyła, że jeśli w obecnym Sejmie niemożliwa będzie dalej idąca zmiana, liberalizująca aborcję, to jest przynajmniej za powrotem do tzw. kompromisu aborcyjnego.