Konfederacja proponuje pacjentom „bon zdrowotny” na leczenie w wysokości 4340 zł. Jeśli koszt ich leczenia w ciągu roku okaże się wyższy, mają dopłacać z własnej kieszeni, co oznaczałoby rezygnację z leczenia na przykład większości chorych na raka. Konrad Berkowicz zapytany co tacy pacjenci mają zrobić, odparł, że ubezpieczyć się, bo „każdy jest kowalem swojego losu”. Sławomir Mentzen powiedział z kolei ostatnio, że „lasy powinny być prywatne, a nie państwowe”. A co z bezpieczeństwem? Grzegorz Braun o obecności amerykańskich wojsk „na terytorium Rzeczypospolitej” mówi, że „to jest zdrada” - pisze w "Gazecie Polskiej" Piotr Lisiewicz.
Konfederacja ma swój twardy elektorat, zindoktrynowany przez jej kanały na YT i inne media, który zapewne pozwoliłby jej przekroczyć próg wyborczy, bo wynosi około 6 proc. Ale reszcie prawicowego elektoratu Konfederacja może jawić się jako twór w sumie dość podobny do PiS, choć może trochę inaczej rozkładający akcenty, no i świeży, więc pozbawiony wad typowych partii, które od 8 lat sprawują władzę.
To drastyczna nieprawda – program Konfederacji, o którym partia ta ostatnio zaczyna mówić mniej otwarcie, to za wyjątkiem konserwatyzmu w kwestiach ideologicznych, przeciwieństwo o 180 proc. poglądów PiS. W sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, Konfederacji zdecydowanie bliżej do PO, która prowadziła politykę uległości wobec interesów rosyjsko-niemieckich. Nie inaczej jest w kwestiach gospodarczych czy podatkowych.
Na szokujące pomysły Konfederacji dotyczące służby zdrowia zwrócił uwagę w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński. Konfederacja proponuje „bon zdrowotny” w wysokości 4340 zł. Jeśli przez rok pacjent przekroczy tą kwotę, to zapłacić ma za leczenie z własnej kieszeni.
Konrad Berkowicz z Konfederacji zapytany w Polsat News o tę kwestię, odpowiedział w stylu premiera Włodzimierza Cimoszewicza, który powiedział ofiarom powodzi, że „trzeba być przezornym, trzeba się ubezpieczać”. Kosztowało to Cimoszewicza spadek popularności i utratę urzędu. Teraz Berkowicz zapytany co z osobami, które wymagać będą drogiego i skomplikowanego leczenia, odparł, że mogą się ubezpieczyć sami, bo „każdy jest kowalem swojego losu”.
Kaczyński skomentował te pomysły Konfederacji: „Ich program to doprowadzenie was do nędzy, to cztery tysiące kilkaset złotych dla każdego w bonie na leczenie. Jak się może wtedy leczyć człowiek chory na nowotwór? Poważnie chory na serce czy jakąkolwiek inną poważną chorobę. To często nie miesiąc, ale tydzień, ale nawet mniej czasem, jeden dzień więcej kosztuje takiego leczenia”.
„To oznacza skazanie bardzo wielu ludzi na śmierć, ogromnej ilości ludzi na śmierć. To są pomysły szaleńców, dzieciaków. Tylko dzieci mogą uwierzyć w taki program” – dodał. Cóż, można powiedzieć, że popierana przez Konfederację kara śmierci wymierzana ma być nie tylko skazanym.
To, jakie jest prawdziwe podejście Konfederacji do polskiej suwerenności, pokazał kilka dni później Sławomir Mentzen. Zjednoczona Prawica walczy dziś w UE o to, by Polska utrzymała pełną władzę nad Lasami Państwowymi. W lipcu do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy w obronie polskich lasów, pod którym podpisało się blisko 500 tys. obywateli. Zajmowała się nim Suwerenna Polska. Autorzy projektu stwierdzili, że Bruksela chce „odebrać Polsce prawo do zarządzania polskimi lasami; narzucić unijne zakazy, niszcząc polski przemysł drzewny; wyeliminować polską konkurencję na europejskim rynku; wprowadzić agresywną politykę klimatyczną, wywołując wzrost cen drewna; zakazać wstępu do co trzeciego lasu w kraju”. Według sondaży aż 77 proc. badanych uważa, że Polska powinna sprawować kontrolę nad polskimi Lasami Państwowymi.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu Sławomir Mentzen powiedział w wywiadzie udzielonym Wojciechowi Cejrowskiemu, że „lasy powinny być prywatne, a nie państwowe”: „Nigdy szczegółowo nie badałem instytucji Lasów Państwowych, mogę tu być laikiem, ale co do zasady wolałbym – i kiedyś tak było, że lasy były prywatne. Lasy prywatne miały się znacznie lepiej niż państwowe”.
„Program gospodarczy Konfederacji jest najbardziej racjonalny” – mówił w kwietniu tego roku w Radiu Zet Leszek Balcerowicz. Pytany o swoje osobiste spotkanie ze Sławomirem Mentzenem, Balcerowicz odpowiedział, że ani on, ani Mentzen nie nadają się do luźnych pogawędek. „Starałem się spotykać z ludźmi, którzy są interesujący, ale z którymi poglądami nie muszę się w 100 proc. zgadzać. Do tej kategorii zaliczam pana Mentzena” – tłumaczył. „Jak patrzę na programy, to najwięcej nacisku na wolność gospodarczą znajduję w tej chwili w Konfederacji, ale zadaję sobie pytanie, co to jest Konfederacja i kto ją reprezentuje” – powiedział też Balcerowicz.
Zapewne entuzjazm Balcerowicza mogła wywołać wypowiedź Mentzena postulująca de facto likwidację praw pracowniczych i kodeksu pracy. „Pracodawca i pracownik to są dorośli ludzie. Państwo nie powinno się wtrącać w to, co robią między sobą. Jestem zwolennikiem, żeby każdy pracował na takiej umowie, na jakiej chce” – powiedział Mentzen w radiu RMF w czerwcu 2023 roku.
Emeryci pożegnać się mają też z 13. i 14. emeryturą. „Kończymy z rozdawnictwem – likwidacja 13. i 14. emerytury. Emerytur będzie dwanaście. Likwidujemy 300 plus i nie wprowadzimy na pewno żadnej waloryzacji 500 plus” – zapowiadał Mentzen w czerwcu.
Zlikwidowane mają być też zasiłki pogrzebowe. „To wyrzucanie pieniędzy. Wprowadzenie zasiłku pogrzebowego spowodowało, że zakłady pogrzebowe podniosły ceny usług. W efekcie państwo transferuje pieniądze do zakładów pogrzebowych, a bliscy zmarłego i tak muszą płacić” – wyjaśniał Mentzen w wywiadzie dla wp.pl. Dociskany o to, co gdy rodzina nie ma pieniędzy na pogrzeb, Mentzen odpowiedział sformułowaniami niemniej odrażającymi, niż różne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikke: „Jeśli naprawdę rodzina nie miałaby pieniędzy – proszę zwrócić uwagę, że dostrzegam rolę państwa – państwo powinno urządzić pogrzeb. Tak jak chociażby państwo musi zebrać zwłoki martwej zwierzyny leżącej na drodze”.
Gdy chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to pomysły polityków Konfederacji idą dalej niż najbardziej prorosyjskiej działania Tuska z czasów resetu. I nie zmieniła tego napaść Rosji na Ukrainę.
W 2019 roku poseł Grzegorz Braun nazwał „zdradą” sprowadzanie obcych wojsk na terytorium Polski, nawiązując do faktu obecności tu wojsk amerykańskich. „Wysoka izba oswoiła się z tą fałszywą doktryną bezpieczeństwa narodowego do tego stopnia, że nikt nie reaguje” – oburzał się.
Gdy w 2020 roku Sejm zajmował się umową między rządem RP a rządem USA o wzmocnionej współpracy obronnej, które to porozumienie miało ułatwić rozlokowanie w Polsce kolejnych wojsk USA, Braun mówił: „To jest umowa, którą najprościej określić można jako »Kolonizacja plus«, a może nawet »Okupacja plus«”.
Prorosyjskie wypowiedzi Janusza Korwin-Mikke o Rosji są powszechnie znane, jednak warto podkreślić, że nigdy nie były one elementem ekscentryzmu czy folkloru. Kto tego nie rozumiał, miał obowiązek to pojąć, gdy po 10 kwietnia 2010 roku, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Korwin-Mikke krytykował prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska za… nadmierną podejrzliwość wobec Moskwy. To nie był ekscentryzm, gdy Korwin-Mikke kwestionował rosyjskie sprawstwo przerażających zbrodni w Buczy. I gdy po rozpoczęciu rosyjskiej okupacji Krymu pojechał tam w 2015 roku i udzielał wywiadów rosyjskim mediom.
Gdy politykom Konfederacji wyszło z sondaży, że po napaści Rosji na Ukrainę z Korwinem na sztandarze nie osiągną wyborczych sukcesów, w jego partii zastąpił go Sławomir Mentzen, który ogłosił, że nie podziela prorosyjskich poglądów poprzednika, a Konfederacja popiera w wojnie Ukrainę. O tym, że o tylko przebieranki świadczy fakt, że obecnie prorosyjski Korwin-Mikke i nieprorosyjski Mentzen urzędują w tym samym gabinecie. Wizja, jak w jednym rogu gabinetu Korwin-Mikke uzgadnia z Rosjanami, że nie dopuścili się oni ludobójstwa, a w drugim Mentzen z innymi rozmówcami dyskutuje o tym, że Ukrainie należy pomagać, pokazuje fikcyjność maskarady skrajnie prorosyjskiej partii, jaką jest Konfederacja. Świadczy o tym także najnowszy nabytek Konfederacji. Jak ogłosił Sławomir Mentzen, z drugiego miejsca na liście Konfederacji w Warszawie kandydować ma syn prezesa NIK Mariana Banasia. W grudniu 2021 roku NIK za sprawą tegoż prezesa nawiązała kontakt z administracją mordercy Łukaszenki – przedstawiciele Izby wybrali się do Mińska na spotkanie z Komitetem Kontroli Państwowej Białorusi. W delegacji znalazł się Jakub Banaś, jako doradca społeczny ojca, nie będący pracownikiem NIK. „Tej wizycie przewodził faktycznie Jakub Banaś” – mówił Stanisław Żaryn. A w ubiegłym tygodniu urzędujący prezes NIK Marian Banaś wystąpił na konferencji prasowej obok Sławomira Mentzena.