Aż 52 proc. Rosjan uważa, że urzędnicy kłamią na temat sytuacji w kraju - wynika z najnowszego sondażu niezależnego Centrum Lewady. Wskaźnik ten jest rekordowo wysoki, bowiem w poprzednich latach sięgał maksymalnie 42 procent. Wyniki badania przeprowadzonego przez niezależny ośrodek opublikowano dzisiaj.
Respondenci odpowiadali w sondażu m.in. na pytanie: "czy Pana/Pani zdaniem przywódcy państwowi i wyżsi rangą urzędnicy zawsze mówią prawdę opisując sytuację w gospodarce, ochronie zdrowia, emeryturach, walce z przestępczością i innych ważnych sferach administracji?".
Aż 36 proc. badanych powiedziało, że urzędnicy "w większości ukrywają prawdę i kłamią", a dalszych 16 proc. oceniło, iż dzieje się tak "praktycznie zawsze". W to, że urzędnicy mówią na ten temat prawdę, wierzy jedynie 12 procent.
Szef Centrum Lewady Lew Gudkow powiedział dziennikowi "Wiedomosti", że wskaźnik niewiary w to, co mówią urzędnicy, sięgnął maksimum, co wynika z ogólnego niezadowolenia i pogorszenia sytuacji w kraju. Podobnie jak w przypadku innych, niekorzystnych dla władz sondaży opinii publicznej z ostatnich miesięcy, socjolog wiąże te rezultaty z podniesieniem w Rosji wieku emerytalnego. Władze ogłosiły tę bardzo niepopularną decyzję w połowie 2018 roku.
Oprócz "szoku z powodu reformy emerytalnej" niewiara w to, co mówią urzędnicy, związana jest także ze wzrostem cen i akcyz - dodał Gudkow. W jego ocenie "władze naruszyły nieformalną umowę społeczną, próbując rozwiązać problemy kosztem ludności".
Nieufność wobec urzędników istniała zawsze, a nasila się przy każdym pogorszeniu sytuacji
- wskazał dyrektor Centrum Lewady.
Politolog Nikołaj Pietrow w komentarzu dla "Wiedomosti" również ocenił, że bodźcem dla rozczarowania władzą stało się ogłoszenie podniesienia wieku emerytalnego. Tę decyzję ekspert określił jako punkt zwrotny w minionym roku. Jego zdaniem władze uważają, że udało im się łatwo przeprowadzić reformę, ponieważ protesty przeciwko niej nie przybrały charakteru masowego. Niemniej, "cierpliwość ludzi jest na wyczerpaniu i niewielki bodziec wystarczy, by niezadowolenie się wylało i aby rozpoczęły się protesty z przyczyn, które wcześniej ich nie powodowały" - powiedział Pietrow.
Przy czym, komentatorzy przypominają, że stopień zaufania w społeczeństwie rosyjskim ogółem jest niski. Jeszcze z czasów ZSRR wywodzi się strach przed władzą i zaufanie tylko do najbliższych
- powiedział Lew Gudkow.