Starosta powiatu garwolińskiego Iwona Kurowska jako pierwsza potwierdziła wczoraj w TV Republika, że na torach na trasie Warszawa-Dęblin doszło do aktu dywersji. W reakcji na te słowa rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński zaatakował starostę, sugerując dezinformację. Wyszło na to, że osobiście skompromitował się tym wpisem.
- Ja mówiłam to już wczoraj, ten akt dywersji, jak sam premier to potwierdza i wszystkie służby, był bezprecedensowy i takiego słowa używałam wczoraj - powiedziała dziś starosta Kurowska w rozmowie z TV Republika.
Iwona Kurowska odniosła się do wpisu Jacka Dobrzyńskiego, który personalnie zaatakował ją za informowanie Republiki o tym, że doszło do eksplozji na torach.
Mam wrażenie, że wczoraj szukano rozpaczliwie jakiegoś tematu zastępczego, którym można było zająć się zamiast zająć się powagą tego zdarzenia. Dlatego z taką radością wzięto "na warsztat" moją osobę. W żadnym momencie przez cały wczorajszy dzień nie powiedziałam, że ktokolwiek z ABW się ze mną skontaktował. Nie mówiłam, kto przekazał mi takie informacje, powiedziałam tylko, że taka informacja do mnie dotarła. I potwierdzam to jeszcze raz - to był akt dywersji, ładunek wybuchowy.
– powiedziała.
Kurowska wskazała, że na podstawie tego, co jako pierwsza pokazała TV Republika, widać było, że "nie była to robota przypadkowych osób". Przyznała też, czego oczekuje od Jacka Dobrzyńskiego.
- Strategia informacyjna, która próbowała na mnie skierować atak, spaliła na panewce. Ja czekam aż pan Dobrzyński mnie przeprosi za to, że skłamał na mój temat, że dezinformuję społeczeństwo. To on, osoba, która jest upoważniona i powołana do tego, aby informować społeczeństwo, przekazał nieprawdziwe informacje na mój temat. Bardzo to jest przykre - podsumowała.