Wiceminister resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha próbował tłumaczyć, dlaczego wynajmował z żoną-posłanką mieszkanie w Warszawie i pobierał na nie państwowe pieniądze. Wyjaśnienia te skończyły się kolejną kompromitację - Myrcha przyznał bowiem, że zameldował się w stolicy (a przy tej okazji co miesiąc pobiera na wynajem mieszkania 7500 zł z Kancelarii Sejmu!) po to, by... jego dzieci mogły chodzić do publicznych przedszkoli w Warszawie. Podkreślmy: mowa tu o osobach, które niewątpliwie stać na posłanie dzieci do placówek niepublicznych.
Poselskie małżeństwo z Platformy Obywatelskiej, Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha, co miesiąc otrzymują 7500 zł z Kancelarii Sejmu na wynajem mieszkania w Warszawie. Choć mieszkają razem, pobierają bowiem osobno dwie dopłaty. Co ciekawe - przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku Kinga Gajewska zadeklarowała, że jej miejscem zamieszkania jest Błonie, skąd podróż pociągiem do Sejmu trwa około godziny.
Ujawnienie tej informacji - podanej przez dziennikarza Radosława Karbowskiego - wywołało burzę. Pobieranie podwójnej dopłaty do wynajmu mieszkania - choć nie ma się daleko do Warszawy - wydaje się co najmniej niestosowne.
Arkadiusz Myrcha próbował ratować sytuację i w piśmie do Komisji Etyki Poselskiej napisał:
Do dziś @ArkadiuszMyrcha był dla mnie tylko internetowym hejterem, który skontaktował Romana Giertycha z twórcą Soku z Buraka. Dziś zobaczyłem ten dokument i zmieniam zdanie. Koniec imprezy, panie Myrcha. pic.twitter.com/K6Kd8wQBu1
— John Bingham (@MrJohnBingham) October 3, 2024
Zatem Myrcha przyznał się, że nie tylko pobierał z żoną podwójną dopłatę do wynajmowanego mieszkania w Warszawie - ale także, że wynajmuje je "na potrzeby czysto podatkowe", a więc po to, by jego dzieci mogły chodzić do taniego publicznego przedszkola, finansowanego z pieniędzy warszawskich podatników. Jak skomentowała to jedna z internautek:
Czyli osoba, którą stać na prywatne przedszkola, melduje się w Warszawie, żeby jego dzieci mogły chodzić do publicznych przedszkoli, a co za tym idzie, odebrać możliwość dzieciom mieszkającym w Warszawie dostania się do publicznych przedszkoli, bo przecież małe Myrchy tam chodzą.
Czyli osoba,którą stać na prywatne przedszkola, melduje się w Warszawie, żeby jego dzieci mogły chodzić do publicznych przedszkoli a co za tym idzie, odebrać możliwość dzieciom mieszkającym w Warszawie dostania się do publicznych przedszkoli, bo przecież małe Myrchy tam chodzą.
— CesarzowaIwona #TakDlaCPK (@IwonaCesarzowa) October 3, 2024
Inne komentarze są w podobnym duchu:
Czyli w celu pobierania ryczałtu na mieszkanie deklaruje w sejmie że mieszka poza Warszawą a w celu darmowego lub tańszego przedszkola dla dziecka deklaruje że mieszka w Warszawie?
— Robert Goldbaum (@RobertGoldbaumx) October 3, 2024
Kombinuje, żeby oszczędzić parę złoty na Karcie Warszawiaka... jprd!
— SDacy (@SDacy3) October 3, 2024