Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kombinował nawet na przedszkolu! Myrcha, tłumacząc się z mieszkania, pogrążył się jeszcze bardziej

Wiceminister resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha próbował tłumaczyć, dlaczego wynajmował z żoną-posłanką mieszkanie w Warszawie i pobierał na nie państwowe pieniądze. Wyjaśnienia te skończyły się kolejną kompromitację - Myrcha przyznał bowiem, że zameldował się w stolicy (a przy tej okazji co miesiąc pobiera na wynajem mieszkania 7500 zł z Kancelarii Sejmu!) po to, by... jego dzieci mogły chodzić do publicznych przedszkoli w Warszawie. Podkreślmy: mowa tu o osobach, które niewątpliwie stać na posłanie dzieci do placówek niepublicznych.

Arkadiusz Myrcha, Kinga Gajewska
Arkadiusz Myrcha, Kinga Gajewska
Fot.Tomasz Hamrat//fot. Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Poselskie małżeństwo z Platformy Obywatelskiej, Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha, co miesiąc otrzymują 7500 zł z Kancelarii Sejmu na wynajem mieszkania w Warszawie. Choć mieszkają razem, pobierają bowiem osobno dwie dopłaty. Co ciekawe - przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku Kinga Gajewska zadeklarowała, że jej miejscem zamieszkania jest Błonie, skąd podróż pociągiem do Sejmu trwa około godziny.

Ujawnienie tej informacji - podanej przez dziennikarza Radosława Karbowskiego - wywołało burzę. Pobieranie podwójnej dopłaty do wynajmu mieszkania - choć nie ma się daleko do Warszawy - wydaje się co najmniej niestosowne. 

Arkadiusz Myrcha próbował ratować sytuację i w piśmie do Komisji Etyki Poselskiej napisał:

Wyjaśniając wątpliwości powstałe po kontroli oświadczenia majątkowego stwierdzam: Moje stałe miejsce zamieszkania (także meldunek) jest w **************** Z uwagi na obowiązki poselskie dużą część roboczych dni spędzam w Warszawie. Aby zapewnić dzieciom miejsce w publicznych placówkach wychowawczych, musiałem zostać podatnikiem w Warszawie. Zatem warszawskie miejsce zamieszkania jest na potrzeby czysto podatkowe.

Zatem Myrcha przyznał się, że nie tylko pobierał z żoną podwójną dopłatę do wynajmowanego mieszkania w Warszawie - ale także, że wynajmuje je "na potrzeby czysto podatkowe", a więc po to, by jego dzieci mogły chodzić do taniego publicznego przedszkola, finansowanego z pieniędzy warszawskich podatników. Jak skomentowała to jedna z internautek:

Czyli osoba, którą stać na prywatne przedszkola, melduje się w Warszawie, żeby jego dzieci mogły chodzić do publicznych przedszkoli, a co za tym idzie, odebrać możliwość dzieciom mieszkającym w Warszawie dostania się do publicznych przedszkoli, bo przecież małe Myrchy tam chodzą.

Inne komentarze są w podobnym duchu:

 

 

 


 

 



Źródło: niezalezna.pl

wg