Walka o demokrację wkracza właśnie w ostatnią fazę. Stawką tej próby sił nie są bowiem te czy inne wybory - oczywiście niezwykle istotne - ale w rzeczywistości gra jest o nieporównywalnie większą wartość. Jaka jest bowiem propozycja opozycji i niestety - przynajmniej na razie - części posłów Porozumienia? Ano taka, by zastosować stan wyjątkowy jako narzędzie służące do odwołania wyborów i przedłużenia kadencji organu władzy. To zabieg niezwykle niebezpieczny i być może kiedyś w przyszłości zabójczy dla polskiej wolności – pisze specjalnie dla niezalezna.pl Katarzyna Gójska, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”.
Dziś większość rządzącą ma siła polityczna szanująca zasady demokratycznego państwa prawa, ale w bliższej lub dalszej przyszłości do władzy może dojść formacja o zupełnie innej tradycji i wówczas precedens przekładania wyborów stanem wyjątkowym może zostać wykorzystany przeciwko społeczeństwu i jego swobodzie decyzji. Ale jest jeszcze jedna nie mniej istotna kwestia - państwo musi działań w każdej sytuacji.
Epidemia, zamieszki, atak zewnętrzny nie mogą go sparaliżować. W czasie II wojny światowej Polacy robili wszystko, by w tych niewyobrażalnie trudnych warunkach kontynuować naszą państwowość, bo wiedzieli, iż ma to znaczenie dla przyszłości Rzeczpospolitej. Kolosalne. Dziś zmagamy się z epidemią, ale widać gołym okiem, iż jesteśmy w tych działaniach skuteczni. Wprowadziliśmy ograniczenia, ale właśnie z nich wychodzimy.
Blokowanie wyborów jest zatem w tych okolicznościach działaniem irracjonalnym. Jeśli bez przeszkód możemy kupić buty czy ubranie to, na miły Bóg, dlaczego mamy nie móc wybrać prezydenta?! Dlaczego mamy się skazywać na polityczny chaos, paraliż spowodowany brakiem wszystkich elementów władzy? Rozumiem, iż niektórzy politycy Porozumienia być może widzą się już w innym projekcie politycznym - mają takie prawo, choć też nie powinni zapominać, do czego zobowiązali się przed wyborcami. Ale w imię swoich nowych pomysłów na ewentualną przyszłość nie mogą poświęcać bezpieczeństwa Polski. Są granice w realizacji własnych ambicji czy zaspokajania własnego ego, a kreśli je OBOWIĄZEK wobec Rzeczpospolitej.