- Wspieramy Mariusza Błaszczaka, jak również inne ofiary tej operacji politycznej, która przypomina lata odległe. Która ma zadanie zastraszyć nie tyle nas, ale polskie społeczeństwo, wprowadzić nową atmosferę, której nie było w Polsce od czasów komunizmu, która ma doprowadzić do tego, by wola demokratyczna w Polsce upadła. To się nie uda, ale to jeden z tych aktów - powiedział dzisiaj podczas briefingu prasowej prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński.
Dziś Sejm w trakcie tajnych obrad ma zająć się wnioskiem ws. uchylenia immunitetu posłowi PiS Mariuszowi Błaszczakowi. Prokuratura chce postawić politykowi zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z tym, że jako szef MON odtajnił w lipcu 2023 r. i publicznie ujawnił we wrześniu 2023 r. fragmenty Planu Użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101. Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji. Błaszczak upublicznił wówczas, że Platforma Obywatelska za czasów swoich rządów planowała w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i oddanie napastnikowi połowy kraju.
Podczas porannego briefingu prasowego Prawa i Sprawiedliwości, prezes partii, Jarosław Kaczyński, poparł Mariusza Błaszczaka, jak również "inne ofiary tej operacji politycznej, która przypomina lata odległe".
- Która ma zadanie zastraszyć nie tyle nas, ale polskie społeczeństwo, wprowadzić nową atmosferę, której nie było w Polsce od czasów komunizmu, która ma doprowadzić do tego, by wola demokratyczna w Polsce upadła. To się nie uda, ale to jeden z tych aktów
- mówił Kaczyński.
Podkreślił, że "sprawa Błaszczaka jest pretekstowa".
- To, co jest przedmiotem oskarżenia, nie za z punktu widzenia prawnego żadnych podstaw. Szef MON ma prawo odtajnić takie materiały, to kwestia jego oceny. Szkody żadnej z tego nie ma i być nie mogło. Jedyną szkodę mogą ponosić ci, którzy podejmowali tego rodzaju decyzje - wskazał prezes PiS.
Dodał, że "Polska przez wiele lat była całkowicie bezbronna".
- Ta armia, która istniała, przez wiele lat nie była w stanie spełnić właściwie żadnych poważnych zadań bojowych i to sprzyjające okoliczności polityczne - wielki kryzys, smuta w Rosji - doprowadziły do tego, że nie powodowało to większych niebezpieczeństw
- zwrócił uwagę Jarosław Kaczyński, Dodał, że dzięki prowadzonej polityce, także dotyczącej finansów publicznych, dokonano zmiany - odrzucenia myślenia, że kilkadziesiąt miliardów złotych na armię to dużo.
- To bardzo mało, a i tak udało się dokonać radykalnych zmian i podnieść wydatki z poniżej 2 proc. PKB do blisko 5 proc. PKB - powiedział.
Zwrócił uwagę, że po zmianie władzy nie tylko nie zamówiono różnych rodzajów broni, ale także zatrzymany został wzrost armii.
- W ubiegłym roku zrekrutowano tylko 10 tys. osób, plany były 30 tys. Gdyby tak było, mielibyśmy już armię 230-240 tys., i droga do 300 tys. to byłyby 2-3 lata. A te 300 tys. to minimum w dzisiejszych warunkach. Ta armia powinna być liczniejsza, ale także i droższa
- powiedział Kaczyński.
Wskazał, że "mamy jeszcze wiele do zrobienia, by nasza armia miała stan pełnej gotowości bojowej". Dodał, że radykalne wzmocnienie naszej armii "zawsze musi się dziać czyimś kosztem".
- Mówię, że lepiej być zadłużonym niż okupowanym. Nie chciałbym oczywiście, by Polska była zadłużona i powinno się to robić bez zadłużenia. Musimy być tak silni, by ci, którzy mogą mieć plany zaatakowania nas, zdawali sobie sprawę, że ten orzech będzie niezwykle twardy do zgryzienia - stwierdził Jarosław Kaczyński.