Minister Marcin Kierwiński postanowił dziś pozaczepiać Telewizję Republika, podczas konferencji prasowej na terenach powodziowych. Pech chciał, że jego przytyki trafiły jak kulą w płot. Na dodatek na koniec sam został "zgaszony".
Kierwiński (PO) zaczął swoje zaczepki już w początkowej fazie wypowiedzi, mówiąc o Republice jako "pewnej stacji telewizyjnej" (tu spojrzał się na mikrofon z jej logo) i podkreślił, że "chciałby aby wszystko dobrze i dokładnie przekazała". Gdy reporter Republiki odpowiedział, pytając o możliwość zadania pytania, minister postanowił pouczyć, że "dobrze utartym zwyczajem" jest najpierw wypowiedź, a potem seria pytań. "Wezwał pan telewizję..." - tłumaczył powód rozmowy dziennikarz Republiki.
"Wezwałem bo... cieszę się, że odnaleźliście tereny powodziowe" - zaatakował Kierwiński, ale od razu nadział się na kontrę. "Jesteśmy tu od początku" - usłyszał w odpowiedzi. A mógł usłyszeć przecież jeszcze, że w przeciwieństwie do niego samego.
Jeszcze na koniec Marcin Kierwiński odniósł się do swoich początkowych zaczepek i rozpoczął serię pytań od dziennikarza Republiki. Reporter podziękował mu za dostrzeżenie.
- Dostrzegamy, panie redaktorze, proszę mi wierzyć, dostrzegamy na bieżąco - żartował Kierwiński.
- No, gdyby jeszcze pan premier zapraszał nas na konferencje prasowe, to było by wspaniale... - odpowiedział dziennikarz Telewizji Republika, kolejny raz punktując tuskowego ministra.
Naprawdę dziwne wzmożenie ministra @MKierwinski na widok mikrofonu @RepublikaTV pic.twitter.com/txeC391OI1
— Janusz Życzkowski (@zyczkowski) December 12, 2024