W myśl umowy koalicyjnej, funkcja marszałka Sejmu była "rotacyjna". Jako, że niebawem miną dwa lata od zaprzysiężenia parlamentu w nowym składzie, za Szymona Hołownię, w listopadzie powinien "wejść" Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
Ale... Hołownia, szczególnie po potężnej porażce w pierwszej turze wyborów prezydenckich, wcale nie chce oddać stanowiska.
Co knuje partia Hołowni?
Co więcej, z wypowiedzi polityków Polski 2050 wskazują na to, że całe ugrupowanie nie zamierza oddać stanowiska drugiej osoby w państwie "ot tak".
Czy będziemy stawiać tę sprawę na ostrzu noża? Oczywiście, że tak. Uważam, że wszyscy w koalicji powinni. Lewica nie może mieć wszystkiego. Nie może ogon machać psem - mówi portalowi Onet jeden z polityków Polski 2050.
– czytamy na niemiecko-szwajcarskim portalu Onet, który cytuje swoją rozmowę z jednym z polityków Polski 2050.
Marszałek za wicepremiera?
W środowisku politycznym dotychczasowego marszałka Sejmu słychać również głosy, jakoby Lewica "powinna oddać funkcję wiceministra", by otrzymać marszałka. Transakcja wymienna? Tak to brzmi.
Mówiła zresztą o tym sama Paulina Hennig-Kloska.
Lewica musi mieć też świadomość, że jeżeli chce marszałka, musi oddać wicepremiera. Obecnie w rządzie nie mamy wicepremiera, bo mamy marszałka i taki był układ. Lewica musi mieć tę świadomość, że jeżeli będą mieli otrzymać marszałka, muszą oddać wicepremiera
– brzmi wypowiedź polityk.
Jednak stanowisku Lewicy zdaje się być tutaj jasne. Nie zamierzają oddawać "wywalczone stanowiska".
Włodek nie odda fotela marszałka. Nie ma takiej opcji. Starania Szymona Hołowni to marzenie ściętej głowy. Czarzasty jest w stanie poświęcić niektóre resorty w ramach rekonstrukcji rządu, ale nie zrezygnuje z marszałkowania
– mówi Onetowi polityk Lewicy.
Również Paweł Śliz, który jest szefem klubu parlamentarnego Polski 2050 mówi wprost: "będziemy twardo stać na tym stanowisku. Nie może być takiej sytuacji, że klub, który ma mniej posłów niż Polska 2050, będzie miał marszałka, wicepremiera i czterech ministrów resortowych. Musi być jakaś równość".
Twarde stanowisko w sprawie przedstawia też sam Czarzasty. Zapowiada, że nie zgodzi się na "deal".
- Jeżeli ktoś chce zerwać umowę koalicyjną, weźmie na siebie za to pełną odpowiedzialność. [...] Czy ja wyglądam na kogoś, kto pod czyimś wpływem zmieni zdanie? Nie. To jest moja odpowiedź. Nic nie oddamy
– mówi w rozmowie z portalem.