Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Hołownia, kura z obciętą głową i nerwy Tuska. Kto przejmie władzę w Polsce 2050?

Walka o władzę w Polsce 2050 lub masę upadłościową po niej po rezygnacji Szymona Hołowni może zdecydować o być albo nie być rządu Donalda Tuska. Głównymi pretendentkami są Paulina Hennig-Kloska, której zwycięstwo przybliżyłoby akcesję tej partii do KO, i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, skompromitowana w czasie resetu z Rosją, ale jednocześnie znienawidzona przez premiera. – Kaśka jest jedynym ministrem w rządzie, który się nie boi Tuska. 99 procent urzędników się boi, a ona nie, po prostu ma jaja – mówi „Gazecie Polskiej” jeden z posłów Polski 2050.

Obecny układ sił w Polsce 2050 pokazał wynik głosowania w sprawie kandydata na wicepremiera. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, zdobyła w głosowaniu 16 głosów, a Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska, 14 głosów. Z kandydowania zarówno na wicepremiera, jak i w przyszłości na przewodniczącego partii zrezygnował Szymon Hołownia, który został kandydatem na komisarza ds. uchodźców w ONZ.

Kobieta lekkich obyczajów czy kura domowa?

Temperaturę kłótni w koalicji pokazała wymiana opinii po wspomnianym głosowaniu. „Demokratyczny wybór po rzeczowej dyskusji i przedstawieniu wizji Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz kandydatką Polski 2050 na wicepremiera K15X! Pani Minister, Kasiu, powodzenia. Do przodu jak jedna pięść” – napisał o jego wyniku poseł Paweł Śliż.

Odpisała mu posłanka KO Magdalena Filiks: „Raczej jak kur*a z obciętą głową, która biega w 3 struny podwórka i po drodze wszystko zadeptuje” (pisownia oryginalna). Po chwili wyjaśniła, że chodziło jej nie o kobietę lekkich obyczajów, a o… kurę. Nie przekonało to Pełczyńskiej-Nałęcz, która odpisała: „Polityka to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach. Wulgaryzmy to droga donikąd. Gdzie kura gdacze, tam kogut milczy”.

Wcześniej było głosowanie w Sejmie, w którym część posłów Polski 2050 zagłosowała przeciwko odrzuceniu prezydenckiego projektu ustawy o CPK.

Za odrzuceniem projektu głosowało 203 posłów, przeciw było 211, a 12 wstrzymało się od głosu. Tym samym projekt skierowano do dalszych prac w komisji.

Tuskowi strach zajrzał w oczy

– Tuskowi o tyle strach zajrzał w oczy, że wyobraził sobie, iż podobny wynik może być w głosowaniu nad budżetem. A wtedy prezydent Karol Nawrocki może rozwiązać Sejm i zarządzić nowe wybory

– mówi informator "Gazety Polskiej". Na samorządowym szczeblu zdarzyły się już przypadki, że radni z Trzeciej Drogi zmieniali front, co dawało władzę PiS. W lubelskim powiecie radna Karolina Poleszak z Trzeciej Drogi przeszła na stronę PiS, co oznaczało, że partia ta przejęła tam rządy.

Rozkład głosów pokazał układ sił w 30-osobowym klubie Polski 2050. Przeciwko CPK zagłosowali: Paulina Hennig-Kloska, Joanna Mucha, Aleksandra Leo, Ewa Szymanowska, Michał Gramatyka, Ryszard Petru i Adam Luboński. – To są posłowie, których szybko możemy zobaczyć w klubie KO. Jakieś wątpliwości można mieć do Michała Gramatyki, który wydaje się po prostu mieć takie poglądy w sprawie CPK, i Ryszarda Petru, który jest oddzielnym przypadkiem – mówi rozmówca "GP", dobrze znający posłów Polski 2050.

Reszta może być kłopotem dla Tuska, a to całkiem długa lista. Za dalszym zajmowaniem się projektem prezydenckim głosowali: Szymon Hołownia, Żaneta Cwalina-Śliwowska, Barbara Oliwiecka, Kamil Wnuk, Łukasz Osmalak, Rafał Kasprzyk, Norbert Pietrykowski, Marcin Skonieczka i Piotr Paweł Strach. 

Od głosu wstrzymali się: Agnieszka Buczyńska, Elżbieta Burkiewicz, Bożenna Hołownia, Barbara Okuła, Maja Ewa Nowak, Sławomir Ćwik, Piotr Górnikiewicz i Rafał Komarewicz.

Jeden z posłów Polski 2050 w rozmowie z „GP” przekonuje, że to nie była wyreżyserowana próba sił:

– To nie było tak, jak z dzisiejszej perspektywy wygląda. Byliśmy dogadani z Koalicją Obywatelską i Lewicą, że wszyscy zagłosujemy za skierowaniem prezydenckiego projektu do pracy w komisji. Ale na dzień przed głosowaniem, wieczorem, Lewicy coś odwaliło, że nagle zmieniła zdanie i postanowiła głosować za odrzuceniem projektu. My musieliśmy jakoś zareagować, więc postanowiliśmy, że zdejmujemy dyscyplinę i każdy głosuje, jak uzna za słuszne. 

Jak mówi, nie oznacza to, że wszyscy posłowie, którzy zagłosowali nie po myśli Tuska, są zwolennikami projektu prezydenckiego:

– Ci, którzy głosowali przeciwko odrzuceniu prezydenckiego projektu, często uznawali, że są w nim także złe rozwiązania, jak brak pieniędzy dla lokalnych portów lotniczych. Projekt byłby do przyjęcia, ale po naprawieniu tych błędów. 

„Petru chce się odrodzić jak penis z popiołów”

Kandydować na przewodniczącego Polski 2050 mógłby jeden z twórców partii Michał Kobosko, jednak musiałby kierować nią w dużym stopniu z Brukseli, gdzie jest europosłem. No i nie wydaje się postacią na tyle wyrazistą, by odbudować jej popularność.

Swoją kandydaturę na przewodniczącego Polski 2050 zgłosił za to Ryszard Petru, ale zdaniem naszych rozmówców to kandydatura „medialna”, bez szans na zwycięstwo. Jednemu z polityków Polski 2050 cytujemy opinię koleżanki Petru, która uważa go za dobrego kandydata. – Tak powiedziała? No to dwa głosy Petru już ma – śmieje się ów polityk.

Podobnie mówi o tym jeden z posłów tej partii:

– Mieliśmy demokratyczne wybory, w których wybraliśmy kandydata na wicepremiera, i tak samo będziemy mieć demokratyczne wybory na jej nowego szefa w styczniu. U nas przewodniczącego partii wybierają wszyscy członkowie. Wydaje się, że zarówno Kasia Pełczyńska-Nałęcz, jak i Paulina Hennig-Kloska to są mocniejsze kandydatury od Ryszarda. 

– Petru chce się odrodzić jak penis z popiołów – śmieje się inny nasz informator, nawiązując to znanych z memów słynnych przejęzyczeń Petru (tu „penis” pojawia się zamiast słowa „feniks”). – Chce zaistnieć, pokazać się, ale nie ma szans wygrać. 

Tymczasem niedawny kolega klubowy polityków Polski 2050, poseł PSL, uważa, że kandydatura Petru nie wygląda źle na tle kontrkandydatek: – Pani Hennig-Kloska nie ma kwalifikacji intelektualnych na lidera ugrupowania, a pani Pełczyńska-Nałęcz emocjonalnych.

W ogólnopolski format Hennig-Kloski nie wierzą znajomi z jej okręgu wyborczego, którym kojarzy się z lokalnymi dealami – była pracownica banku, córka właściciela baru, który obecnie prowadzi jej brat, a firma jej męża sprzedawała materiały biurowe szkołom powiatowym.

Tusk nienawidzi Pełczyńskiej-Nałęcz

A jak jest z jej rywalką? Dziwne zachowanie Tuska wobec Pełczyńskiej-Nałęcz mogliśmy zobaczyć parę miesięcy temu, gdy to na nią spadła odpowiedzialność za rozdział środków z KPO dla swoich. Podczas powitania na posiedzeniu rządu Tusk uścisnął rękę także Pełczyńskiej-Nałęcz.

– Wszystkie aparaty na panią minister – powiedział. – Albo na pana premiera – odpowiedziała szybko Pełczyńska-Nałęcz, na co usłyszała od szefa rządu: – Tylko pozazdrościć popularności.

Nasi rozmówcy zgodni są, że Tusk nie tyle nie lubi, co nienawidzi Pełczyńskiej-Nałęcz. Tak mówi o przyczynach tej namiętności poseł Polski 2050:

– Kaśka jest jedynym ministrem w rządzie, który się nie boi Tuska. 99 procent urzędników się boi, a ona nie, po prostu ma jaja. 

Poseł PSL przyznaje, że ta nienawiść trwa od dawna:

– W PSL też są politycy, których Tusk lubi, i tacy, których nie lubi. Tusk lubi tych spokojnych przewidywalnych. Dlatego nie znosi Pełczyńskiej-Nałęcz.

Pani od resetu nie zrobiła czystki

Kandydatka Polski 2050 na wicepremiera wydaje się być osobą niepozbawioną sprzeczności. Kompromituje ją postawa w czasie resetu w polsko-rosyjskich relacjach, szczególnie paskudne wypowiedzi po Smoleńsku. „Decyzja o ociepleniu stosunków z Polską zapadła na długo przed tragicznym 10 kwietnia. Świadczy o tym choćby obecność Władimira Putina 7 kwietnia w Katyniu. Natomiast 10 kwietnia dał kolejną możliwość – nie wykluczając czysto ludzkiego czynnika, że po prostu chcieli się zachować w porządku – ale niezależnie od tego ludzkiego czynnika, to umożliwiło dużo szybsze i głębsze posunięcie tego procesu” – mówiła z rozmowie z Wirtualną Polską. Dowodziła, że „zbliżenie z Polską jest jednym z elementów nowej polityki rosyjskich władz, które dążą do ocieplenia wizerunku Rosji w Europie i na Zachodzie”.

W czasie resetu była aktywna w kluczowych dla niego miejscach. Od 2008 do 2012 roku zasiadała w Polsko-Rosyjskiej Grupie do spraw Trudnych. W styczniu 2012 roku została powołana na stanowisko podsekretarza stanu w MSZ. Zakończyła urzędowanie w lipcu 2014 roku w związku z procedurą nominacji na ambasadora RP w Federacji Rosyjskiej. 19 listopada 2014 roku złożyła listy uwierzytelniające w Moskwie jako nowy ambasador. 

Ale posłowie Polski 2050 widzą ją inaczej. – Jest bardzo pracowita i merytoryczna. O dziwo, podobne głosy pojawiają się także po stronie zwolenników PiS. – Pełczyńska-Nałęcz nie przeprowadziła w ministerstwie zbyt głębokiej czystki, nawet na całkiem ważnych stanowiskach zostawiła urzędników z czasów PiS. Umawiała się z nimi na rozmowy i grała z nimi w otwarte karty. Koledze, fakt, że dość „lajtowemu” prawicowcowi, powiedziała, że wie, że jest on związany z PiS, ale wie też, że bardzo dobrze wypełnia swoje obowiązki. I w związku z tym chce, żeby został na stanowisku – mówi jeden z informatorów "GP".

Czy Hołownia odszedł dobrowolnie?

Czy Szymon Hołownia odchodzi z polskiej polityki dobrowolnie, czy też zadziałały jakieś haki? Rozmówca "GP" z kierownictwa Polski 2050 opowiada:

– Szymon o tym, że nie będzie po raz kolejny kandydował na przewodniczącego Polski 2050, mówił w zaufanym gronie od dwóch lat. Mówił, że czuje się bardziej liderem niż przywódcą. Potrafi stworzyć dobrą atmosferę, przyciągnąć ludzi, natomiast nie czuje się tak dobrze w roli kogoś zarządzającego. I jak się przyjrzeć jego wcześniejszym obywatelskim projektom, to zawsze tak było: on je inicjował, budował, a potem oddawał zarządzanie komuś innemu.

Poseł PSL uważa, że Polska 2050 zaryzykowała, otwarcie przeciwstawiając się Tuskowi:

– Groźby bywają skuteczne, jeśli pozostają groźbami, że możemy Tuskowi zaszkodzić. Ale jeśli już używasz broni, to tak żeby przeciwnika zmiotło. Polska 2050 nie ma broni zdolnej do tego, by zmieść Donalda Tuska.

Źródło: Gazeta Polska