Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Hejterska machina Tuska. Jak zbudowano mechanizm niszczący demokrację

Zatrudnienie internetowych hejterów na intratnych stanowiskach w Totalizatorze Sportowym – Szymona Gawryszczaka z Soku z Buraka i Bartosza Kopanię vel „Pablo Moralesa” – to nie przypadek, lecz kontynuacja promowania dewastacji standardów w polskiej polityce. Pierwszymi bulterierami Donalda Tuska byli Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski. Dziś tę rolę odgrywają Roman Giertych, farmy trolli spod znaku Sieci na wybory i Silnych Razem oraz politycy, którzy przez lata promowali wulgarne hasło „j... PiS”, będąc pożytecznymi idiotami w kampanii GRU skierowanej przeciwko poprzedniej władzy. Jak stworzono tego potwora, niszczącego polską demokrację?

Nie może dziwić to, że Szymon Gawryszczak, udziałowiec ohydnego profilu Sok z Buraka, został świetnie opłacanym wiceprezesem Totalizatora Sportowego – spółki skarbu państwa. Jak opisała Wirtualna Polska, to osoba z otoczenia Roberta Kropiwnickiego, wiceministra aktywów państwowych.

Reklama

Mowa o fanpage’u działającym m.in. na Facebooku, który w niewybredny sposób atakował m.in. Małgorzatę Wassermann z PiS, twierdząc, że dokonała ona aborcji. Hejterski profil za cel obierał sobie również Jana Pawła II. 

Sok z Buraka jak urbanowskie „Nie” w rządowej spółce i ratuszu

Styl urbanowskiego „Nie” w najgorszym wydaniu nie przeszkadzał Rafałowi Trzaskowskiemu – miasto Warszawa współpracowało z twórcą Soku z Buraka Mariuszem Kozakiem-Zagozdą. Na tym układzie zarobił on w samym 2020 roku ponad 100 tys. złotych. „To osoba wyjątkowo dobrze wykwalifikowana, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące znajomości sieci i zwiększania zasięgów portali miejskich. I tylko do tego była nam ta osoba potrzebna. I dobrze wypełnia swoją pracę” – chwalił Kozaka-Zagozdę Trzaskowski. Hejter współpracował też z Koalicją Obywatelską i Fundacją Otwarty Dialog. 

Obok Gawryszczaka, zatrudnienie w dziale redaktorskim Totalizatora Sportowego otrzymał Bartosz Kopania vel „Pablo Morales”, wyzywający oponentów na platformie X. Według ustaleń wp.pl, od września ubiegłego roku zarobił ponad 100 tys. złotych. Zatrudnił go wspomniany wiceprezes spółki, Gawryszczak. Co ciekawe, brat Kopani, Marcin, to też troll z mediów społecznościowych, piszący niegdyś pod nickiem „CasperVanDeHag”, którego zatrudniono kilka lat temu w stołecznym ratuszu na stanowisku prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Realizacji Inwestycji. Troll często obrażał dyskutantów, wykorzystując wątki seksualne. Po ujawnieniu przed rokiem afery Trzaskowski deklarował, że zwolni Kopanię. Nie dotrzymał słowa – Kopani skończyła się kadencja i nie została przedłużona z nim umowa. 

Platforma Obywatelska ma doświadczenie w wynagradzaniu rzezimieszków z Twittera. Dekadę temu za „zasługi” znalazł pracę „Miki Wróbelek”, czyli Michał Klimczak. W 2014 roku został członkiem gabinetu politycznego wicepremiera i szefa MON Tomasza Siemoniaka, związany też środowiskowo ze Sławomirem Nowakiem – wcześniej był jego współpracownikiem.

Inowrocław – farmy trolli i umorzenie

Gdy partia Donalda Tuska bywa w opozycji, wtedy z pomocą internetowym siewcom nienawiści przychodzą kontrolowane przez Platformę Obywatelską samorządy. Poza wspomnianą stolicą, według lokalnych polityków PiS i wielu dziennikarzy, farmą trolli kierował samorząd Inowrocławia. Prezydentem był tam Ryszard Brejza. Sprawa wyszła na jaw, gdy CBA weszło do ratusza w 2017 roku w związku z aferą fakturową, czyli podejrzeniem wyłudzenia pieniędzy przez pracowników Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia. Za farmą trolli atakującą opozycję miał stać w przekazach medialnych europoseł KO Krzysztof Brejza, który do dziś grozi komentatorom procesem za łączenie go z tą sprawą. Prokuratura Adama Bodnara umorzyła śledztwo w sprawie Ryszarda Brejzy w grudniu ubiegłego roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

Śledczy zarzucali mu, że jako „prezydent Inowrocławia, działając w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej, przekroczył przysługujące mu uprawnienia w ten sposób, że doprowadził do zmiany organizacyjnej w Urzędzie Miasta Inowrocławia poprzez utworzenie w strukturze Urzędu nowej komórki organizacyjnej o nazwie Wydział Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej, podlegającej bezpośrednio prezydentowi, w celu budowania pozytywnego wizerunku Ryszarda Brejzy oraz Krzysztofa Brejzy w opinii publicznej oraz deprecjonowanie swoich przeciwników politycznych, z wykorzystaniem urządzeń takich jak komputery, tabletów, telefonów komórkowych oraz kart SIM, które zostały zakupione ze środków budżetowych Miasta Inowrocławia oraz ze środków pochodzących z czynów zabronionych”.

#SnaW i Silni Razem

Koalicja Obywatelska chętnie zresztą do dziś korzysta z pomocy internetowych trolli do podbijania zasięgów. Nie robi tego w sposób oficjalny – zostawia „brudną robotę” Romanowi Giertychowi. Mecenas i poseł w jednej osobie na zamkniętej grupie – zrzeszonej pod nazwą Sieć na wybory – zleca tematy i hasztagi do podbijania zasięgów. Dzięki temu posunięciu setki, a czasem tysiące zapalonych antypisowców komentują i retwittują – również w chamski sposób – wydarzenia w polityce, które mają być niekorzystne z punktu widzenia prawicy. Dobrym przykładem było chóralne podważanie choroby nowotworowej Zbigniewa Ziobry. Innym – sugerowanie, że Polska po inwazji Kremla na naszego wschodniego sąsiada weźmie udział w rozbiorze Ukrainy i jest dogadana z Rosją. Idolami dla #SNAW są Giertych, prokurator Ewa Wrzosek, Rafał Trzaskowski i oczywiście Donald Tusk.  

Od 2019 roku – wraz z kampanią pod hasłem Silni Razem, które promował Sławomir Nitras – działają internauci właśnie o tej nazwie podpiętej do profili na portalu X. To osoby najczęściej nieujawniące swoich personaliów, działające pod nickami, zdolne do największego chamstwa i urządzania nagonek na określone osoby – polityków opozycji, dziennikarzy, zwykłych blogerów i komentatorów. Nie ma dla nich żadnych granic.

Tusk to mistrz w podkręcaniu złych emocji

„Dzisiejszy premier jest w moim przekonaniu jedną z najwybitniejszych w świecie demokratycznych osobowości politycznych, potrafiących w sposób perfekcyjny mobilizować najniższe instynkty ludu. Czynić zbiorowość ludzką, w której istnieją odruchy pozytywne, odruchy dobroci, szlachetności – gorszą. Świadomie gorszą w nadziei, że to przysporzy powodzenia politycznego. Jest absolutnym fachowcem w tej dziedzinie i z tego punktu widzenia zasługuje na szacunek za swoje niezwykłe umiejętności”

– tak kilka miesięcy temu zdolności Donalda Tuska w uprawianiu czarnego PR-u opisywał Jan Rokita w podcaście Bogdana Rymanowskiego. Dawny współzałożyciel PO, jeden z „trzech tenorów”, doskonale wie, o czym mówi. Znał obecnego premiera długo, był kandydatem PO na premiera w 2005 roku.  

Umiejętność nakręcenia hejtu i politycznej nienawiści Tusk wypracował do perfekcji. Nie potrzebuje do tego stosowania wulgaryzmów – najczęściej działa w białych rękawiczkach, bo robotę wykonują za niego inni. Sam nie stroni od ostrego podkręcania temperatury sporu – a to bezsensownie oskarżając opozycję o związki z Rosją, innym razem cytując wiersz Czesława Miłosza, by uderzyć w prezydenta Andrzeja Dudę. Z biegiem lat Tusk do tego stopnia się zacietrzewił, że dziś ma wizerunek internetowego trolla, pieniacza, który skupia uwagę w swoich wpisach głównie na zwalczaniu PiS. 

Przed epoką mediów społecznościowych służyli mu w nakręcaniu szczucia Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski. Celem tej dwójki był głównie Lech Kaczyński, poniżany i wyzywan od „chamów”, „alkoholików z Alzheimerem”. A Tusk osobiście nie zniżał się do takich wypowiedzi. On zwalczał zmarłego w Smoleńsku prezydenta politycznie – a to odmawiając mu uczestnictwa w szczycie europejskim, a to blokując umowę o Tarczy Antyrakietowej, a to podważając z „przyczyn bezpieczeństwa” misję głowy państwa w Gruzji. Palikot skończył się wraz z upadkiem jego politycznego ruchu. Dziś jest na dnie, grozi mu więzienie z powodu podejrzeń o oszustwa na ponad 70 mln złotych. Stefan Niesiołowski odchodził z polityki w atmosferze skandalu z aferą korupcyjną w Grupie Azoty, z której został prawomocnie oczyszczony – choć sąd w uzasadnieniu przyznał, że dwóch biznesmenów w zamian za zdobywanie kontaktów załatwiało mu spotkania z prostytutkami. Według wymiaru sprawiedliwości, Niesiołowski pomagał im nie jako poseł na Sejm, lecz wieloletni przyjaciel, więc nie było mowy o korupcji. Kuriozalne. Tego typu ludzi potrzebowała jednak Platforma Obywatelska do wizerunkowego niszczenia PiS obelgami. Nikt nie posuwał się w latach 2007–2015 tak daleko jak dwójka: Palikot i Niesiołowski. 

„J... PiS” – partyjny hejt, wzmocniony przez Rosjan

W ostatnich latach Tusk coraz częściej stawał się dewastatorem politycznej dyskusji. W 2021 roku w czasie jednego z protestów przeciwko „lex TVN” cytował wiersz Czesława Miłosza. Przekaz? Prezydentowi Andrzejowi Dudzie pozostało dokonać samobójstwa. „Chciałbym zadedykować słowa Czesława Miłosza. „Adresuję je do mieszkańca tego Pałacu i do jego mocodawcy: »Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta. Możesz go zabić – narodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta«” – mówił.

Czymże innym niż prymitywnym hejtem jest przyzwolenie na stosowanie prymitywnego hasła „j... PiS” z tzw. strajku kobiet w stronę oponentów? Jak pisał na łamach „Gazety Polskiej” prof. Sławomir Cenckiewicz, wykorzystanie tego hasła i malowanie go na ulicach polskich miast było atakiem dezinformacji stosowanym przez GRU przed wyborami parlamentarnymi. Gdy na Campusie Polska Przyszłości latem 2024 roku to hasło rozbrzmiało na młodzieżowej imprezie, Tusk skomentował: „Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej… Czasami człowiek musi, inaczej się udusi”. 

Czym, jeśli nie ordynarnym napuszczaniem na konkurencję polityczną, jest sugerowanie z mównicy sejmowej zdrady – współpracy z obcymi służbami?

A tak było w przypadku Tomasza Szatkowskiego, byłego ambasadora Polski przy NATO. Ciężkie oskarżenia, serwowane opinii publicznej, po niemal roku nie doczekały się choćby jednego konkretu. W ten sam sposób SKW niszczy wizerunek zasłużonych dla armii generałów: Jarosława Gromadzińskiego i Artura Jakubczyka. W tle padają bardzo poważne zarzuty, które nie są poparte żadnymi konkretami – dzięki temu urabia się wizerunek „zdrajców” na usługach poprzedników w MON.

Dla zasłużonych hejterów system platformerskiej władzy ma gratyfikacje w spółkach, inni pracują „tylko” na chwałę partii i Romana Giertycha. Tusk natomiast robi to samo co oni, tylko zakulisowo, dając niemal codziennie upust swojej frustracji w sieci. To system naczyń połączonych. Pojawienie się Ryszarda Cyby i jemu podobnych przy istnieniu takiej machiny to tylko kwestia czasu.

Źródło: Gazeta Polska
Reklama