Po 15 października w mediach pojawiają się regularnie informacje uderzające w polityków PSL. Najpierw na celowniku znaleźli się Urszula Pasławska i Miłosz Motyka, których powiązano z lobby myśliwskim. Teraz Radosław Lubczyk, poseł ludowców, został powiązany z Chińczykami, którym miał pomagać, pisząc interpelację - pisze dzisiaj w "GPC" Jacek Liziniewicz.
Trwa brudna gra o stanowiska rządowe. Regularnie z pola gry są strącani kandydaci Polskiego Stronnictwa Ludowego. Najpierw utrącono kandydaturę Urszuli Pasławskiej na stanowisko ministra klimatu i środowiska. Aktywiści ekologiczni zrobili z niej przedstawicielkę lobby myśliwskiego. To samo zrobiono Miłoszowi Motyce, który jako wiceminister chciał nadzorować lasy i myślistwo.
Przyszła kolej na następnego posła PSL. Tym razem padło na Radosława Lubczyka, który według doniesień medialnych miałby być wiceministrem cyfryzacji. O polityku było głośno już kilka miesięcy temu, gdy Wirtualna Polska ujawniła, że poseł w wyjątkowym trybie pobrał ponad 700 tys. zł sejmowego uposażenia, powołując się na swoją trudną sytuację materialną. Sięgnął po publiczne pieniądze, choć posiada dobrze prosperującą firmę i jeździ luksusowym ferrari.
Co ciekawe, w artykule wypowiada się minister Krzysztof Gawkowski, którego zastępcą miałby być poseł Lubczyk. Sam poseł PSL tłumaczy się wyjątkowo. – Wstyd się przyznać, ale nawet jej [interpelacji] nie widziałem. Składał ją drogą elektroniczną dyrektor biura – tłumaczy poseł w rozmowie z „DGP”.
.@RepublikaTV w ostatnim czasie bije kolejne rekordy oglądalności❗️W świątecznym prime time Telewizja Republika zostawiła daleko w tyle TVN24
— GP Codziennie (@GPCodziennie) December 27, 2023
Czytaj więcej od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWiDJA
Wspieraj niezależne media » https://t.co/fzu0qGvJ8U pic.twitter.com/Z88Ti45zPO