Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Fiksum dyrdum giertychowców. Zaraz zaczną się schody. Zła scheda po Tusku

Jest niemal pewne, że Donald Tusk odda władzę w atmosferze ogromnego rozczarowania wyborców koalicji 13 grudnia. Napompowany ponownie medialną propagandą mit sprawnie rządzącego polityka prysł błyskawicznie, właściwie po jednej czwartej kadencji. Bardzo nijaki Adam Szłapka jako rzecznik rządu to śmieszna sztuczka, na którą nikt się już nie nabierze. W koalicji wrze od wzajemnych animozji. Byłoby to śmieszne widowisko, gdyby nie rosnąca skala wyzwań społeczno-gospodarczych - pisze w "Gazecie Polskiej" Krzysztof Wołodźko.

Donald Tusk i jego rząd sprawiają wrażenie, jakby niemal od początku swoich rządów byli na urlopie. Stąd dopust Boży – wyborcza porażka prezydencka Rafała Trzaskowskiego, wygrana Karola Nawrockiego na początku czerwca sprawiły, że letnia kanikuła jest dla władzy wyjątkowo przykra. Choć rekonstrukcja rządu dopiero przed nami, jedno jest pewne – herbata od mieszania nie robi się słodsza. Można już mówić o głębokiej dekonstrukcji, postępującej deformie całego układu rządzącego. I widać coraz lepiej, że nawet jeśli była Trzecia Droga i lewica stracą na tym zagraniu, to grają już wyłącznie na siebie – nie zamierzają żyrować foliarskich poczynań Koalicji Obywatelskiej w sprawie wyboru prezydenta Nawrockiego. 

Reklama

Śmiercionośne tąpnięcia w sondażach

Każdej ze współrządzących partii coraz bardziej zależy, by kosztem pozostałych sojuszników ratować się przed kolejnym, śmiercionośnym tąpnięciem w sondażach. Tusk trzyma w ręku najważniejsze karty, to od jego woli zależą personalne układanki i roszady, do których w gruncie rzeczy sprowadza się mizerne rządzenie trzynastogrudniowców. Lecz kolejne sondaże popularności poszczególnych partii pokazują, że KO staje się formacją politycznych bankrutów. A niedawny sondaż CBOS, dotyczący poparcia dla rządu, pokazuje pogłębiający się kryzys notowań gabinetu niemiłościwie nam panującego pana Donalda: 32 proc. badanych popiera rząd; 47 proc. jest mu przeciwnych. Dodajmy, że poparcie utrzymuje się według instytucji badawczej na stałym poziomie, ale krytyka narasta z miesiąca na miesiąc. A mówimy o ośrodku, który co do zasady, niezależnie od ekipy politycznej, publikuje sondaże w miarę lub bardzo korzystne dla rządzących. 

Powyborcza hucpa, która wciąż się tli w TVN i na łamach organów prasowych Adama Michnika, okazała się bardzo kiepskim sposobem na ratowanie powyborczych notowań. Jej przeciwskuteczność jest wręcz uderzająca. Jednych zniechęciło to, że Roman Giertych stał się twarzą Koalicji Obywatelskiej, i to w tak fundamentalnej kwestii jak ważność prezydenckich wyborów. Drugich rozjuszyło to, że Donald Tusk nie był w stanie zdusić oporu koalicjantów, na czele z Szymonem Hołownią, i nie zdecydował się na jawny zamach stanu. To rzecz tragikomiczna: niemała część elektoratu Platformy zmutowała w stronę autorytarnego zamordyzmu, wycierając sobie nieustannie buzie demokracją i liberalizmem. Lektura powyborczych komentarzy „nołnejmów” pod tekstami na portalu „Wyborczej” pokazuje, że to już – bardzo przepraszam – totalny polityczny psychiatryk. 

Fiksum dyrdum giertychowców

Młodzi nie znają, a znać powinni, pięknego, staropolskiego określenia na tego rodzaju hece: otóż duża część wyborców KO zapadła na ciężkie fiksum dyrdum. To jest nawet smutne, że chodzą po ulicach w takie upały bez piątej klepki: tak bardzo nie są w stanie pogodzić się z faktem, że większość Polaków i Polek nie chce Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta RP. A nawet jeśli podejrzewają, że wszystkie ich polityczne kalkulacje właśnie wzięły w łeb, rozjątrza to ich i frustruje jeszcze bardziej. Złość na Prawo i Sprawiedliwość już im nie wystarcza. Dziś bez trudu znajdziemy komentarze giertychowców: „PiS jest sprawczy, choć nie rządzi, a Tusk nie!”. Nietrudno spostrzec, że to dla lidera trzynastogrudniowców nie tyle mało pochlebna, co niebezpieczna opinia. A będzie ona znaczyć coraz więcej. I może doprowadzić i do przewrotu gabinetowego, i do rozpadu koalicji rządzącej.

Tym bardziej, że z brakiem sprawczości obecnej władzy wiąże się coś jeszcze – niepohamowane apetyty na polityczne splendory i apanaże, niezwykłe wręcz zadufanie w siebie. Liberalne media bardzo oszczędnie raczyły opinię publiczną informacjami o tym, że na ulicznych billboardach, nośnikach reklamowych w metrze stołecznym pojawiły się banery zachwalające unijne środki dla Warszawy, okraszone twarzą Michała Szczerby. Polityk KO, znany z wyrazu twarzy być może sugerującego uśmiech, dziwnym trafem w ostatnich tygodniach mocno podważał, na różne sposoby, werdykt wyborców z 1 czerwca. Raptem okazało się, że najprawdopodobniej „już był w ogródku, już witał się z gąską”, czyli szykował się do wygranej w wyborach na prezydenta Warszawy. Tyle że nici z najważniejszego wakatu w stołecznym ratuszu. 

Gdyby coś takiego było udziałem polityków prawicy, śmiechom i szyderstwom lewoliberalnego mainstreamu nie byłoby końca. W „Szkle kontaktowym” kwiczeliby ze śmiechu, Konrad Piasecki wyciągnąłby na światło dzienne swój najbardziej krzywy uśmiech dżentelmena, publicyści „GazWybu” rechotaliby najszczerszym rechotem. A tutaj taka siurpryza – to Szczerba został z prezydenturą Warszawy jak Rafał Trzaskowski z dwugodzinną prezydenturą Polski i jak Kinga Gajewska z workiem pyrek. Oddajmy zresztą włodarzowi stolicy, że on w politycznej szopce, urządzonej dla liberałów, demokratów i Europejczyków przez niegdysiejszego radiomaryjnego neoendeka, przynajmniej nie chce brać udziału. Czy to kwestia smaku, absmaku czy psychiczne zmęczenie i cicha złość Trzaskowskiego na rozwój sytuacji – zostawmy na inne rozważania.

Więcej w najnowszym numerze "Gazety Polskiej": https://www.gazetapolska.pl/

🔴 W najnowszym numerze tygodnika @GPtygodnik: Tysiące Polaków bronią granicy. Niemcy i Tusk grożą zemstą.https://t.co/KoWptMnBXD

— Kluby "Gazety Polskiej" (@KlubyGP) July 8, 2025
Źródło: Gazeta Polska
Reklama