Jak czytamy na portalu, w sprawie prowadzenia nowych wytycznych Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów zawiązało nieformalne lobbingowe porozumienie z dyrektorami WORD-ów.
"Szefowie ośrodków poparli przywrócenie listy błędów kończących egzamin w zamian za to, że egzaminatorzy poparli zniesienie obowiązku dodatkowego kierowcy w aucie egzaminacyjnym podczas egzaminu na motocykle – żeby egzaminator mógł się skupić tylko na tym, co robi kursant na jednośladzie. To oznacza dla WORD-ów zmniejszenie wydatków. Nie będą musiały zatrudniać dodatkowych osób podczas egzaminów na jednoślady"
– podaje brd24.pl.
Przerwanie egzaminu z automatu
Zmiana wprowadza m.in. automatyczne zakończenie egzaminu po popełnieniu przez egzaminowanego błędu z tabeli nr 9 do rozporządzenia. Wśród nich jest np. najechanie na podwójną linię ciągłą. Więc od 1 lipca, nawet jeśli takie zachowanie nie stworzy poważnego zagrożenia w ruchu, egzamin zostanie przerwany.
Przed wprowadzaniem rozporządzenia ostrzegali przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego oraz Związek Województw RP. Robili to także przedstawiciele branży transportowej. Jak pisał prezes stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński zmiany szkodzą faktycznym beneficjentom systemu "którymi są: społeczeństwo, inni uczestnicy ruchu drogowego oraz ta część gospodarki narodowej, która zatrudnia zawodowych kierowców".
"Paradoksalnie doszliśmy do sytuacji, że skala trudności w uzyskaniu prawa jazdy jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu wiedzy i umiejętności osoby uzyskującej uprawnienie do kierowania pojazdem oraz do poziomu bezpieczeństwa na naszych drogach"
– stwierdził.
Jak wskazuje brd24.pl, tym rozporządzeniem minister infrastruktury cofnął polski system szkolenia kierowców o dekadę, bo taki system funkcjonował do 2016 roku. - Teraz egzaminatorzy będą mogli działać jak automaty, co w sumie podważa sens istnienia tej grupy zawodowej. Sztywne błędy wpisane w tabeli będzie potrafiła wychwycić sztuczna inteligencja - stwierdza Łukasz Zboralski w swoim tekście.
"Złote rączki Tuska"
Ruch Klimczaka jest komentowany w sieci. Do decyzji odniósł się m.in. doradca prezydenta Andrzeja Dudy, były Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur.
"Zaorali przewoźników, topią Inspekcję Transportu Drogowego, a teraz biorą się za przyszłych kierowców! O kim mowa? O ministrach z resortu infrastruktury Dariuszu Klimczaku i Stanisławie Bukowcu. To "złote rączki" od zadań specjalnych premiera Donalda Tuska"
– napisał na platformie X, choć to tylko jeden z wielu licznych krytycznych głów odnośnie decyzji resortu.
„Zaorali” przewoźników, „topią” @ITD_gov a teraz biorą się za przyszłych kierowców! O kim mowa? O Ministrach z @MI_GOV_PL @DariuszKlimczak i @Stan_Bukowiec. To „złote rączki” od zadań specjalnych @PremierRP @donaldtusk… https://t.co/Jqcx9E0onr pic.twitter.com/fkPtHbnlLY
— Alvin Gajadhur (@AlvinGajadhur) June 18, 2025
Nie przypominam sobie większego szkodnika w kontekście ruchu drogowego i wszystkiego co z tym związane niż Klimczak. Tem gość nic nie rozumie, niczym się nie interesuje i nie zrobił absolutnie nic pożytecznego. Oby reforma rządu objęła również jego.
— Obiektywnym Okiem (@ObiektywnymOk) June 18, 2025
Biedne samorządy wojewódzkie muszą mieć przecież z czego dać kasę na ekstra pensje dla przygłupawych dyrektorów WORD-ów wsadzonych tam z klucza politycznego.
— Łukasz ŁDZ (@lukaszb99) June 18, 2025
Czy za takie uwalenie egzaminu (najechanie na podwójna ciągła celem ominięcia źle zaparkowanego pojazdu) będzie można pozwać dyrektora WORD za złe nadzorowanie swoich pracowników (dopuszczenie egzaminu na trasie na której nie da się go zdać).
— Grzegorz Bokota (@Czaki_PL) June 18, 2025
Tak na jakieś 100k na cel publiczny?
Musimy jak najszybciej wymienić elity polityczne . Te mafie doprowadza nas do upadku .
— Sizar (@DominikSzw76668) June 18, 2025