W miniony weekend na polskich liniach kolejowych doszło do dwóch aktów dywersji. Uszkodzenie szyn kolejowych mogło w obu przypadkach doprowadzić do tragedii. We wtorek w Sejmie premier Donald Tusk oznajmił, że za sabotażem stoją dwaj obywatele Ukrainy zwerbowani przez rosyjskie służby. Choć pocieszał, że ich tożsamość została ustalona, to nie przykrywa to faktu, iż obaj zdążyli uciec na Białoruś.
Sprawa wywołuje duże poruszenie i lawinę pytań - między innymi dotyczących sprawności polskich służb. Głos w temacie zabrał - ścigany przez rząd za m.in. przeznaczenie środków na zakup oprogramowania do wykrywania przestępców - były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
"Tusk zwalcza zakup narzędzi, które chroniły Polaków"
"I co teraz, funkcjonariusze reżimowej GW, połykacie własne języki?"
– pytana w mediach społecznościowych.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości wskazał, że "karty SIM użyte do wysadzenia torów były polskie, bo dywersanci korzystają z polskich numerów i nie chodzą w rosyjskich onucach. - I właśnie korzystając z Pegasusa, nasze służby za rządów Zjednoczonej Prawicy rozbiły grupę planującą zamachy na linie kolejowe - podkreślił.
Jego zdaniem. Tusk "zwalcza zakup narzędzi, które chroniły życie Polaków". - Zwalcza technologie, które służby na świecie – w tym z wielu państw UE – wykorzystują do walki z przestępcami i terrorystami. Bo dla niego ważniejsi są skorumpowani kumple namierzeni przez Pegasusa - oznajmił.
"Tym razem cud sprawił, że nikt nie zginął. A państwo nie może liczyć na cuda. Skuteczne służby potrzebują nowoczesnych technologii, a nie amuletów"
– podkreślił.
I co teraz, funkcjonariusze reżimowej GW, połykacie własne języki?
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) November 18, 2025
Karty SIM użyte do wysadzenia torów były polskie, bo dywersanci korzystają z polskich numerów i nie chodzą w rosyjskich onucach.
I właśnie korzystając z Pegasusa, nasze służby za rządów Zjednoczonej Prawicy…