Schetyna może sobie obiecywać, co tylko chce, a na koniec i tak wyjdzie, że się pomylił w dodawaniu – jak filmowy komputer. Cóż, PO miała pecha, bo jak się okazuje, PiS postanowiło wyjść z inicjatywą zmian w rządzie. Sygnał dała sama premier Szydło, która najwyraźniej czuła się wywołana do tablicy wzmianką w tygodniku, który obecnie nazywa się „Sieci Prawdy”. Premier zmiany ogłosiła na antenie TVN24. To zaskakujący manewr. To tak, jakby Donald Tusk zapowiadał zmiany w swoim rządzie w telewizji Republika. No, ale ponoć to teraz media i dziennikarze są szykanowani przez rząd. W każdym razie rekonstrukcyjna machina ruszyła. Sygnał dany przez premier jest pewnie jasny dla jego odbiorców, a spektakl potrwa kilkanaście dni. Dla opozycji nie rozpisano w nim roli. Oznacza to, że już dziś politycy PO i innych partii mogą się zająć wyborem zniczów.
Czas rekonstrukcji
Niecałą dobę żył temat konwencji PO i jej „totalna propozycja”. Polacy chyba zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że jak PO coś mówi, to znaczy, że mówi, i obietnice tej partii traktują jak swoją pracę inkasent z filmu „Miś”, który mawiał: „Można sobie wpisywać, co tylko się chce – to i tak nie ma żadnego znaczenia”.