Hitem kampanii wyborczej w Warszawie od wczoraj jest film, na którym widać jak Rafał Trzaskowski "naprawia" drzwi pewnej mieszkanki stolicy. Śmieszne było już ściągnięcie tabunów dziennikarzy do mieszkania kobiety (oczywiście, wszyscy uwierzyli, że przypadkowo wybranej), ale to był dopiero wstęp.
Internauci pękali ze śmiechu, oglądając kolejne filmiki kandydata PO i .N na prezydenta Warszawy. Wczoraj Trzaskowski zaczął się tłumaczyć. Dziś okazało się, że Pani Bożena - której Trzaskowski skleił drzwi, to znajoma "Rudej z KOD".
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że akcja z chodzeniem po mieszkaniach była odpowiedzią na spotkania Patryka Jakiego z mieszkańcami stolicy na warszawskich osiedlach.
Państwo ze sztabu Rafała Trzaskowskiego poszli po linii najmniejszego oporu i mamy to co mamy. Zasłona opadła. Spotkania Patryka Jakiego są naturalne. Cały sztab kandydata Zjednoczonej Prawicy angażuje się w akcję #100imyPodBlokiem
– ocenił Michał Grodzki.
Jak zauważył nasz rozmówca, do tej pory odpowiedzią Rafała Trzaskowskiego było wysyłanie ludzi, którzy przeszkadzali podczas spotkań z mieszkańcami Warszawy.
Wiedzieli, że agresja nie pomaga, więc wymyślili „lepsze” rozwiązanie i poszli na skróty – zamiast pracy, pomysłu dla mieszkańców, wymyślili absurdalną rzecz. A to i tak nie było zbyt mądre. Rzadko kiedy wchodzi się podczas kampanii do mieszkania, by nie przekraczać tej sfery prywatności, nie nagabywać. Chodzenie po mieszkaniach to się z dawnych czasów kojarzy z jakąś formą włamu
– żartował polityk.
Michał Grodzki ironizował, że słyszał propozycję, by do sztabu Trzaskowskiego zaprosić jakiegoś majsterkowicza, który podpowiedziałby, jak np. osadzić szybę w drzwiach.
Co zrobić, by ośmieszyć swego kandydata? To co widzieliśmy to najlepszy przykład i lepiej już chyba nie można
– dodał.