- Tym się powinien natychmiast zainteresować nie tylko prokurator, ale tu powinno być bardzo solidne, szybkie zweryfikowanie wszystkich uczestników tej grupy, bo z tego, co wiem, z tego, co słyszałem, znajdują się tam również adwokaci i bardzo bliscy, również rodziny bardzo bliskie polityków Platformy Obywatelskiej - tak były premier Mateusz Morawiecki skomentował działalność tzw. Grupy "Wejście" w rozmowie z Danutą Holecką w TV Republika.
Morawiecki powiedział, że wyłączenie mediów publicznych skojarzyło mu się ze stanem wojennym, tak samo zresztą jak samym uczestnikom Grupy "Wejście". Sami bowiem wspomnieli w wewnętrznej korespondencji na Whatsapp, że ich działalność "pachnie stanem wojennym".
Bardzo dobrze pamiętam poranek 13 grudnia, kiedy przyszło do nas ZOMO, szukając mojego ojca. Rano Jaruzelski wyłączył Teleranek, ale Tusk przebił Jaruzelskiego, bo wyłączył całe pasmo
- powiedział Morawiecki. A działalność Grupy "Wejście" skwitował słowami:
Co to jest? To jest jakiś Bantustan, jakaś bananowa republika? [...] Już te pierwsze ich kroki były skrajną uzurpacją, były nielegalnym wejściem, nielegalnym zaborem mediów publicznych, za które grożą naprawdę bardzo konkretne konsekwencje karne.
Zdaniem byłego szefa rządu prokuratura powinna mieć w tej sprawie sporo roboty.
Ale po tym, co robi neo-minister sprawiedliwości, po tym, jak łamie konstytucję, potem jak działa na gwizdek szefa rządu, to śmiem wątpić. Po prostu widzę, co się dzieje tam, widzę jego posunięcia i już widać, co to będzie za minister sprawiedliwości. Wysługuje się po prostu pewnym środowiskom
- ocenił Mateusz Morawiecki.