Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Nerwy puściły Budce. Najpierw krzyczał do dziennikarza Republiki, po chwili uciekł do windy WIDEO

W Parlamencie Europejskim doszło dzisiaj do absolutnie absurdalnej sytuacji. W roli głównej Borys Budka, europoseł Platformy Obywatelskiej, który zamiast odpowiedzieć na pytanie dziennikarza Republiki - Adriana Boreckiego, zareagował niezwykle nerwowo i... agresywnie. Ba, zdążył już nawet "naskarżyć" na reportera do służb porządkowych Europarlamentu.

Autor: az

Reklama

Dziś ministrowie z koalicji 13 grudnia kontynuują dyskusje w komisjach Parlamentu Europejskiego: minister finansów Andrzej Domański weźmie udział w posiedzeniu komisji monetarnej i gospodarczej ECON, szef dyplomacji Radosław Sikorski - komisji spraw zagranicznych AFET, ministra funduszy rozwoju i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz - komisji rozwoju regionalnego REGI. 

Nerwowa reakcja Budki

Na korytarzu Europarlamentu, Adrian Borecki, dziennikarz Republiki chciał zapytać Borysa Budkę, czy popiera dyrektywę budynkową. 

Budka jednak nie chciał udzielić odpowiedzi. W zamian za to, zaatakował - słownie - reportera, krytykując przy okazji całą stację Domu Wolnego Słowa.

Przecież z Wami nie będę rozmawiał. No bo z kim? Telewizja p. Sakiewicza. 

– rzucił.

Mimo to Borecki próbował dowiedzieć się od europosła tego, o co pytał. "Jest Pan za tą dyrektywą czy nie?" - kontynuował.

Na co Budka wypalił: "z propagandystami nie rozmawiam".

W pewnym momencie przerwał "dialog" i wskazał Adrianowi Boreckiemu, by ten się cofnął. I zagrzmiał: "jeszcze raz mnie Pan pouczy...".

Na koniec dał "popis", wypalając: "nie będę rozmawiał z kimś od Sakiewicza. Chłopie, do Moskwy". I... uciekł w stronę windy.

Zdążył się poskarżyć!

Kilkanaście minut temu, Borecki opublikował w mediach społecznościowych wpis z zaskakującą informacją. Okazuje się, że Borys Budka zdążył już poskarżyć się na... zachowanie (?), czyli w skrócie: wykonywanie swojej pracy, dziennikarza Republiki. 

Właśnie otrzymałem informacje, że politycy Koalicji Obywatelskiej skarżą się na mnie służbom porządkowym Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Być może zostanę wyrzucony z budynku za zadawanie niewygodnych pytań.

– pisze reporter Republiki.

Dyrektywa budynkowa

Parlament Europejski przyjął 12 marca 2024 roku tzw. dyrektywę budynkową (EPBD) o zeroemisyjności budynków. Unia Europejska szacuje bowiem, że 75 proc. unijnych zasobów budowlanych jest "nieefektywnych energetycznie", a cały zasób budowlany w UE odpowiada za 40 proc. zużywanej energii i 36 proc. całkowitej emisji.

"Nowe budynki muszą być zeroemisyjne od 2030 roku, a nowe budynki zajmowane lub będące własnością władz publicznych muszą być zeroemisyjne od 2028 roku. W przypadku budynków mieszkalnych państwa członkowskie muszą wprowadzić środki zapewniające zmniejszenie średniego poziomu zużywanej energii pierwotnej o co najmniej 16% do 2030 roku i co najmniej 20-22% do 2035" - tak najważniejsze założenia reformy streszczał wówczas Parlament Europejski.

Co więcej, UE stawia za cel całkowite zaprzestanie stosowania pieców i kotłów na paliwa kopalne do 2040 r., a do 2025 r. chce wstrzymania wsparcia publicznego dla samodzielnych kotłów na paliwa kopalne. Co więcej - od 2030 r. nowe budynki mieszkalne w UE będą musiały posiadać technologie związane z energetyką słoneczną.

Autor: az

Źródło: niezalezna.pl, Republika
Reklama