Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Chcą postawić przed sądem byłego szefa CBA. "Polityczna zemsta to nie wszystko"

- Zarzut ma charakter pretekstu – służy do tego, aby w niedalekiej przyszłości prokuratura zakwestionowała materiał dowodowy zdobyty w wyniku używania tego środka pracy, gdzie znajdują się teraz te materiały w poważnych śledztwach - powiedział Ernest Bejda, były szefa CBA na antenie TV Republika. Skomentował w ten sposób fakt, iż prokuratura postawiła mu dziś zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z dopuszczeniem i używaniem systemu Pegasus.

Autor: Mateusz Mol

Zarzuty dla byłego szefa CBA 

Ernest Bejda, były szef CBA, usłyszał dziś zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z dopuszczeniem i używaniem systemu Pegasus. Sprawa, prowadzona przez prokuraturę z Zespołu Śledczego nr 3 Prokuratury Krajowej, obejmuje okres od września 2017 roku do lutego 2020 roku. Zdaniem śledczych uchybienie polegało na „dopuszczeniu, a następnie wykorzystywaniu systemu teleinformatycznego zawierającego oprogramowanie »Pegasus« do przetwarzania informacji niejawnych pozyskanych w ramach kontroli operacyjnych”, mimo że system nie posiadał wymaganej certyfikacji bezpieczeństwa teleinformatycznego.

Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej, przesłuchiwany w charakterze podejrzanego były szef CBA „nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień”. Czyn, który jest mu zarzucany, zagrożony jest karą do trzech lat pozbawienia wolności.

Bejda: "Zarzut ma charakter pretekstu"

Bejda odniósł się do sprawy na antenie TV Republika. 

Prokuratura prowadzi śledztwo od kwietnia 2024 roku. Przypominamy sobie, jakie były formułowane wobec służby oraz wobec mnie zarzuty poważnych przestępstw, zbrodni… Wymyślano różnego rodzaju absurdalne rzeczy. Tłumaczyłem to na komisji śledczej. Nie ma już żadnych zarzutów zbrodni. Zarzut sprowadza się do art. 231 paragraf 1 – niedopełnienie obowiązków, które miało rzekomo polegać na tym, że jako szef służby niewłaściwie zabezpieczyłem bezpieczeństwo używania tego systemu, co sprowadza się do tego, że jako odpowiedzialny za ochronę form, metod i środków pracy operacyjnej kierownik jednostki powinienem właściwie to zabezpieczyć. Z treści zarzutu nie wynika jednak jak, bo on jest wewnętrznie sprzeczny

– powiedział.

Pytany o to, czy służby izraelskie miały dostęp do danych zebranych przez system odparł: "To jest nieprawda. Rzecz polega na tym, że system jest własnością podmiotu zewnętrznego, ale są sposoby zabezpieczenia systemu, żeby content nie trafiał".

On był zabezpieczony w sposób adekwatny i nie ma mowy, by trafiał do służb izraelskich

– podkreślił.

Bejda zrelacjonował też przebieg przesłuchania. 

Przesłuchanie wyglądało bardzo krótko i formalnie. Ja odmówiłem składania wyjaśnień. Wydaje mi się, że prokuratura zna moją argumentację. Mówimy o rzeczach, które ze swojej natury mają charakter niejawny. Mogę powiedzieć, że oczywiście, że system był właściwie zabezpieczony. Zarzut ma charakter pretekstu – służy do tego, aby w niedalekiej przyszłości prokuratura zakwestionowała materiał dowodowy zdobyty w wyniku używania tego środka pracy, gdzie znajdują się teraz te materiały w poważnych śledztwach

– oświadczył.

Były szef CBA wskazał też, jaki jest prawdziwy cel prowadzonego w tej sprawie śledztwa.

Chodzi o to, by spowodować sytuację „owocu zatrutego drzewa”. Skoro środek był niewłaściwie zabezpieczony, to dowody są nielegalne. To jest realny powód. Oczywiście powodem jest też zwykła, polityczna zemsta. W wyniku stosowania tego środka my, jako służba, uzyskaliśmy materiały, które obciążają polityków aktualnie rządzących. Sławomir Nowak jest jednym z przykładów, ale jest ich więcej

– powiedział.

Autor: Mateusz Mol

Źródło: x.com, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane