Centra Integracji Cudzoziemców, których w Polsce ma być w sumie 49, opierają się na formule tzw. jednego okienka (one-stop shop). Chodzi o to, aby cudzoziemiec korzystający z pomocy takiej placówki otrzymał wszystkie niezbędne informacje w sprawach urzędowych, a także na temat dostępnych dla niego usług. Wsparcie skierowane jest do obcokrajowców, którzy już przebywają legalnie w Polsce.
Ale Polacy protestują przeciwko tworzeniu centrów. W ocenie wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza CIC należy zamknąć, "ponieważ wywołują protesty społeczne i nie spełniają swojej roli".
Siemoniaka zapytano w TVN24, czy zgadza się w tej sprawie z Kosiniakiem-Kamyszem. Ten stwierdził, że to "projekt PiS". "Uważam, że ten projekt rządu PiS wymaga zasadniczych korekt i jest szczytem obłudy ze strony PiS, że posłowie PiS protestują w tym momencie przeciwko własnemu projektowi" - odparł minister spraw wewnętrznych i administracji.
Dopytywany, czy zgadza się z opinią szefa MON, odpowiedział, że "to są decyzje samorządów i niech samorządy decydują".
- Powinniśmy to zmienić na centra informacji dla cudzoziemców - ocenił minister. Czyli... dojdzie do zmiany nazwy?
Jego zdaniem "w takiej formie, w jakiej to wymyślono (...) ta formuła nie ma przyszłości", "natomiast wsparcie urzędów wojewódzkich, które obsługują cudzoziemców, w postaci takiej, że cudzoziemiec może uzyskać informację (...), może się uczyć polskiego - nie mam nic przeciwko temu".