Ogromna praca, jaką wykonali prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki, mnóstwo spotkań z Polakami w całym kraju, podczas których imponowali siłą i determinacją – także są nie do przecenienia. Mimo to na dużą frekwencję w Warszawie i innych miastach złożyli się nie tyle wyborcy pragnący w stolicy dobrej zmiany, ile zmobilizowani do obrony status quo. Jak to możliwe, by po takich rządach, po wielkim żerowaniu na stolicy różnych grup interesów i przestępczych gangów, ludzie wciąż chcieli głosować na PO? Możliwe jest to wtedy, gdy spór merytoryczny zostanie zastąpiony podziałem opartym na emocjach. Gdy obiektywny opis rzeczywistości wyparty zostanie przez kłamstwo. Niestety w kierunku osłabienia tego mechanizmu, determinującego postawy polityczne znacznej części Polaków, niewiele udało się zrobić. Wiele wskazuje na to, że POstkomuna w kluczowych miejscach się obroniła.