W przypadku Alaski nie ma wątpliwości, kto zwycięży - ubiegający się o reelekcję Donald Trump wyraźnie prowadzi, a stan głosował na kandydatów Republikanów w każdych wyborach prezydenckich od 1964 roku. Mimo to media nie przyznają tu jeszcze wygranej prezydentowi, argumentując, że zliczono zbyt mało głosów.
- Dwa czynniki wydają się odpowiedzialne za powolne zliczanie: późny termin na przyjmowanie wysłanych pocztą kart wyborczych oraz proces sprawdzania, czy wyborcy nie głosują dwukrotnie
- wyjaśnia dziennik "New York Times".
Na Alasce głosy wysłane pocztą przyjmowane są do 10 dni po wyborach, o ile przesyłki mają stempel z datą wcześniejszą niż dzień głosowania. Prawdopodobnie wielu wyborców zdecydowało się skierować na pocztę na kilka dni przed wyborami, a ich karty wyborcze jeszcze spływają do komisji. To może potrwać - w najbardziej na północ położonym stanie USA dla pracowników poczty utrudnieniem są często znaczne odległości i brak rozwiniętej infrastruktury.