Kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia zamaskowani policjanci, na polecenie nielegalnej Prokuratury Krajowej, wtargnęli do klasztoru Dominikanów w Lublinie. Mieli tam szukać... posła Marcina Romanowskiego, choć już wtedy wiadome było, że dostał on azyl polityczny na Węgrzech. "Wchodzą nawet do klasztoru, do miejsca świętego. Miejsca, którego nie można naruszać. Tak postępowali komuniści. To komuna walczyła z kościołem. Oni teraz robią to samo" - komentuje dla portalu Niezalezna.pl Joanna Borowiak, posłanka PiS.
Kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia - 19 grudnia, nielegalna Prokuratura Krajowa zleciła brutalny najazd na klasztor dominikanów pw. św. Stanisława w Lublinie. W środku miał rzekomo ukrywać się Marcin Romanowski, choć polityk przebywa na Węgrzech, gdzie uzyskał azyl polityczny.
O szczegółach akcji bodnarowców mieliśmy okazję czytać w oświadczeniu Stowarzyszenia Prawnicy dla Polski, które nie kryje oburzenia w związku z zaistniałą sytuacją.
Więcej: SZOK! Broń, drony, policjanci w kominiarkach - kulisy akcji bodnarowców w klasztorze w Lublinie
Informacja została potwierdzona również przez prowincjała Dominikanów, który zapowiada złożenie zażalenia do PK na prowadzone w klasztorze działania.
O tę sprawę portal Niezalezna.pl zapytał posłankę Prawa i Sprawiedliwości - Joannę Borowiak. Polityk nie kryła oburzenia z uwagi na podjęte przez bodnarowców działania. Trudno nie doszukiwać się tu kolejnego aktu "opiłowywania katolików".
Ta sytuacja pokazuje, że obecna władza przekracza wszelkie granice. W mojej ocenie, chodzi tylko i wyłącznie o to, aby pokazywać, że coś się dzieje, że coś jest robione. Prawda jest taka, że koalicja 13 grudnia pokazuje wyłącznie rozliczenia. Z tych "rozliczeń" oczywiście nic nie wynika, bo nie ma z czego rozliczać rządu Prawa i Sprawiedliwości.
I dodała: "jeśli jednak niczego się nie robi, nie zajmuje się bieżącymi sprawami Polaków, czyli to, co obserwujemy przy obecnym rządzie, to trzeba prowadzić działania pozorowane".
W jej ocenie, dla koalicji 13 grudnia "najistotniejsze jest utrzymanie się u władzy. I Polacy to widzą".
Wchodzą nawet do klasztoru, do miejsca świętego. Miejsca, którego nie można naruszać. Tak postępowali komuniści. To komuna walczyła z kościołem. Oni teraz robią to samo, na co przykładem jest to, co dzieje się w Warszawie. Wiceprzewodniczący PO, zastępca Donalda Tuska - Rafał Trzaskowski polecał ściąganie krzyży w urzędach. Docierały również informacje w mediach, że urzędnicy nie mieli prawa również na swoich biurkach - swoich miejscach pracy - posiadania symboli religijnych. Konkretnie - krzyża.
Kontynuowała, mówiąc: "dzisiaj widzimy, że w momencie, kiedy szaleje drożyzna, kiedy Polacy podczas zakupów świątecznych płacili ogromne pieniądze, kiedy otrzymują coraz wyższe rachunki - to, żeby odwrócić uwagę, minister sprawiedliwości wydaje takie a nie inne polecenia. Szukanie posła Romanowskiego w klasztorze, wielkie wejście do klasztoru. To wszystko wyszło na jaw".
Po co to robią? Żeby elektorat Platformy Obywatelskiej czuł się dopieszczony? Żeby pokazać - przed Świętami Bożego Narodzenia - że ten rząd coś jednak robi - rozlicza? Dobrze wiemy, że te komisje śledcze, które miały coś znaleźć, niczego nie znalazły. Pochłaniały za to ogromne pieniądze. Nie znalazły, bo nie było żadnych afer. Nie ma czego rozliczać.
Na koniec, wystosowała również apel do rządzących: "zajmijcie się wreszcie rozwiązywaniem realnych, prawdziwych problemów Polaków, które sami generujecie".