Nie widzę potrzeby tak fundamentalnego ograniczania dostępu do Parlamentu Europejskiego – oświadczył prezydent w wywiadzie.
Reklama
Prezydent zaznaczył, że "wszyscy przyznają", że w rezultacie zmian zawartych w nowelizacji realny próg wyborczy będzie podniesiony do poziomu co najmniej 11, 12 procent. Andrzej Duda podkreślił, że nie widzi potrzeby tak fundamentalnego ograniczania dostępu do PE. Jak zapowiedział mocno skłania się w kierunku zablokowania tej propozycji.
Opozycja, która wcześniej chciała weta prezydenta, teraz twierdzi, że PiS dogadał się z Andrzejem Dudą, bo boi się... zjednoczonej opozycji.
Mity, które wymyślili "totalni" obalił poseł Prawa i Sprawiedliwości, Łukasz Schreiber.
Obecna ordynacja jest niejasna i zawiła. Konia z rzędem temu kto rozumie na czym polega niestosowana podczas innych wyborów w Polsce Metoda Hare’a-Niemeyera. Generalnie wśród wad można wymienić przynajmniej kilka podstawowych spraw:
a) głos w Warszawie ma siłę 2,5 razy większą niż ten w Bydgoszczy;
b) poza dwoma-trzema największymi ugrupowaniami reszta komitetów walczy o mandaty w zasadzie tylko w kilku największych okręgach;
c) głosy przechodnie powodują dodatkowe zamieszanie;
d) faktyczny próg wyborczy dla takich województw jak Kujawsko-Pomorskie i tak wynosi ok. 15-17% plus korzystny rozkład poparcia w innych terenach kraju;
e) zaburzona jest reprezentatywność np. w roku 2004 mieliśmy jako województwo tylko jednego przedstawiciela w Parlamencie Europejskim. Efektem m.in. tego jest bardzo niska frekwencja – wyjaśnia.
Poseł zauważa, że "opozycja forsuje pomysł listy krajowej".
Odwołują się do tego, że lista krajowa obowiązuje w większości krajów UE. To prawda, ale jaka ma być na takiej Malcie, która wybiera tylko kilkoro przedstawicieli do Brukseli i Strasburga? Lista krajowa ma jeszcze dwa podwarianty:
a) głos oddaje się tylko na komitet a mandat otrzymany jest wg kolejności na liście – wówczas w zasadzie o wszystkim decyduje lider partii a zainteresowanie spada jeszcze bardziej;
b) wyborca na liście z ponad setką nazwisk szuka swojego kandydata – w naturalny sposób daje to promocję skrajnym środowiskom i bardzo medialnym osobom na listach oraz zapewne powoduje, że mniejsze województwa będą miały pojedynczych przedstawicieli bowiem gro osób „medialnych” jest z Warszawy – wskazuje.
Łukasz Schreiber pisze, że "problem jest z ordynacją jako taką przy fakcie wyboru 52 przedstawicieli."
Nie ma idealnego rozwiązania. My zaproponowaliśmy by mandaty przydzielić do okręgów, a minimalna ich ilość wynosiła 3. Zasady więc mają być identyczne jak przy wyborach do sejmiku, sejmików, rad gmin czy rad powiatów. Słyszę wielkie oburzenie, że w związku z tym próg jest podniesiony. Ale to też bzdura. Przed nami wybory samorządowe gdzie będzie gros okręgów 3 i 4- mandatowych. Te zaś które przeważają w ponad 80% to okręgi 5 i 6-mandatowe, które również przy tej ordynacji będą dominowały – dodaje.
Polityk zauważa, że "silny lokalny kandydat i dobra lista będą miały szansę wziąć mandat w każdym okręgu".
Dziś jest to niemożliwe, bowiem wiele zależy od frekwencji i głosowań w innych województwach. Zwróćcie Państwo uwagę, że średnie i małe komitety w Kujawsko-Pomorskim praktycznie w ogóle nie prowadzą kampanii – jedynie PiS, PO i SLD. Bowiem już nawet takie PSL wie, że jedynie „pracuje” na mandat dla swojego człowieka z okręgu Małopolsko-Świętokrzyskiego, Lubelskiego czy Mazowieckiego – pisze dalej.
Ordynacja nasza ma jeszcze jedną zaletę – wszystkie Komitety będą starały się zaproponować Państwu jak najlepszą i jak najciekawszą ofertę personalną na nich. Szanse będą zaś wyrównane dla wszystkich. A jeżeli ktoś startuje tylko po to, że licząc na 5-7% chce mieć dwóch europosłów i zapisać ich do marginalnej grupy to co z tego przychodzi Polsce? Obawiam się, że nic – kończy poseł PiS, Łukasz Schreiber.