Fachowe oko pewnie wybrałoby Borysa Budkę, ale w zasadzie to chyba jedynie za to, że udało mu się utrzymać na fotelu szefa Platformy Obywatelskiej i zmełł w niszczarce Małgorzatę Kidawę-Błońską oraz Władysława Kosiniaka-Kamysza. Mimo to w Budce lidera widzi jedynie około 2 proc. respondentów. Z pewnością jednak Kidawa-Błońska i Kosiniak-Kamysz to najwięksi przegrani. Szczególnie „Tygrysek” ma prawo się czuć wybrykany. Już wydawało się, że to on będzie głównym kontrkandydatem prezydenta Andrzeja Dudy, a jednak ubiegł go Rafał Trzaskowski, a Kosiniak-Kamysz znów wrócił do walki o atencję Polaków w ramach inicjatyw, które nikogo nie interesują. Może więc Rafał Trzaskowski? 10 mln głosów i porażka o włos była imponująca. Problem w tym, że z 10 mln głosów została garstka, a Trzaskowski dziś ma problem z zaczopowaniem rury z kałem. Oczywiście wszystko wynikło z taktycznego błędu prezydenta Warszawy, który zamiast tworzyć swój ruch od razu po wyborach, pojechał... na urlop. Opozycja więc zmarnowała kolejny rok. Mimo zrywu na wybory prezydenckie, nie była w stanie odwrócić negatywnej dla siebie tendencji. Nie ma tam po prostu ludzi, którzy chcieliby się wyłamać i zawalczyć o poparcie. Wymagałoby to uderzenia w swoich konkurentów w opozycji. Dlatego nadzieją elektoratu pozostaje Szymon Hołownia, dla którego 2021 rok będzie przełomowy. Albo wóz, albo przewóz. Albo lider i rozgrywający, albo los Ryszarda Petru w ramach zbiorowej bezradności opozycji.
Zbiorowa bezradność
Według badań opinii publicznej, większość Polaków uważa, że opozycja jest nieprzygotowana do rządzenia, a ponad 20 proc. z nas nie umie wskazać jej lidera. Gdyby zadać sobie pytanie: kto jest największym wygranym 2020 roku w opozycji, to w zasadzie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.