„Stypendium Wolności – Mateusz, zostań w Polsce!” – napisali twórcy akcji, którzy zebrali na rzecz Kija ponad 11 tys. zł. Abstrahując już od tego, czy to ma sens, to jednak tytuł akcji jest szkodliwy, gdyż wyklucza część donatorów. Gdyby Kijowski zbierał np. na bilet na podróż dookoła świata, to z pewnością mogliby złotóweczkę wpłacić zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy. Dla zwolenników każdy pomysł Kijowskiego jest z gruntu mądry, a przeciwnik pewnie chętnie by zapłacił, aby zajął się on czymś innym niż demokracja w Polsce. A może jest jeszcze inaczej? Wszyscy wszak wiedzą, że Kijowski i jego ekipa to antyrządowy gang Olsena gwarantujący kompromitację wszystkich przedsięwzięć. Może więc to PiS powinno dofinansować akcję. Niech Kijowski zostanie. Niech walczy.
Zapłacisz Kijowskiemu
Mateusz Kijowski jest swoistym przeciwieństwem Midasa. Czegokolwiek się dotknie, natychmiast robi się z tego kabaret. Tak było z Komitetem Obrony Demokracji i protestami w Polsce, tak jest i teraz, gdy okazuje się, że konieczna jest zbiórka publiczna, by utrzymać byłego lidera KOD u. Według jego własnych słów nie stać go już nawet na bilet na kolejkę podmiejską.