Więcej, uważa, że ani on, ani Tusk nie powinien do nowego urzędu aspirować. „Nie jest to propozycja personalna ani dla mnie, ani dla Donalda Tuska”. To, że skromnie mówi, iż nową funkcją nie jest w przyszłości zainteresowany, to pół biedy. Ale dlaczego wykreśla także platformianego króla Europy? Fasadowość działań polityków PO, fikcja ich pozycji, kompetencji i przydatności w życiu publicznym znalazła niespodziewany, międzynarodowy wymiar. Nie należy jednak wątpić, że Niemcy Tuskowi stratę tę jakoś wynagrodzą. Chyba że kompromitujące go fakty płynące choćby z afery Amber Gold to uniemożliwią. A może to coraz bardziej kłopotliwa jego przeszłość zaważyła na deklaracji Junckera i jest elegancką formą pozbycia się szemranej postaci z pierwszej linii? Pewnie nie, ale w razie czego plan jest gotów.