Czyli jednym słowem – kolejna inwazja. Zaskoczenie? Niekoniecznie. Rosja i satelicka Białoruś od dawna prowadzą wojnę psychologiczną przeciwko sąsiednim krajom. Chcą je zastraszyć, by nie rozwijały swoich wojsk i zdolności obronnych. Straszą odwetem, a nawet uderzeniem atomem. Równocześnie prowadzą brudną i wielowątkową wojnę hybrydową, której elementami są nie tylko prowokacje militarne w rejonie Bałtyku, ale również działania cyberprzestępcze i sztucznie kreowany kryzys migracyjny. Ćwiczenia Zapad zawsze uwzględniały albo atak na „fikcyjne” państwo, albo tak jak teraz – na sąsiednie kraje.
Przypomnijmy, że przed laty elementem scenariusza był atak jądrowy na Warszawę. Ujawnione dane to żadna sensacja, co nie znaczy, że należy zlekceważyć jesienne manewry. Zwłaszcza że zapowiadana liczba uczestniczących żołnierzy – 13 tys. – na pewno będzie zdecydowanie większa.