Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
11.02.2020 12:59

Totalitaryzm w imię wolności

Piętnastoletni syn mojej bratanicy, po ojcu Brytyjczyk, postanowił przeprowadzić się z Londynu do Polski i tu chodzić do szkoły. Jego decyzja nie ma nic wspólnego z brexitem, raczej zadecydowała świetna relacja z dziadkiem i rodziną matki, a także fascynacja Polską. Chłopak docenił m.in. fakt, że w Polsce szkoły są wolne od lewackiej ideologii i propagandy LGBT.

Jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że pani dyrektor nie pytając uczniów o zdanie, pod przymusem, wyprowadziła całą szkołę na „strajk klimatyczny”. Młody człowiek próbował dopytywać: jak to? Przecież słowo „strajk” oznacza oddolny protest, bunt przeciwko niesprawiedliwości władzy – tymczasem ten „strajk” narzuca szkolna władza, a uczestnictwo jest obowiązkowe. Uwaga młodego człowieka dotyka jednego z najważniejszych problemów współczesności. Rewolucja kulturowa (a może antykulturowa) nie jest żadnym spontanicznym, oddolnym buntem. Widać to dobrze w sferze kultury masowej, edukacji, ale też polityki społecznej UE. Na przykład awangardowe i buntownicze spektakle, pełne bluźnierstwa i szydery z chrześcijaństwa i rodziny, finansowane są z publicznej kasy. „Bezkompromisowi” artyści (przynajmniej sami za takich się uważają) produkują nudną politgramotę pod dyktando establishmentu. „Awangardziści” kopiują politycznie poprawne zachodnie dokonania sprzed 20 lat. Publicznym groszem zasilane produkcje filmowe głoszą pochwałę rewolucji obyczajowej. Nobliwe kapituły festiwali i konkursów nagradzają tylko te produkcje, które promują weganizm lub LGBT. Cała ta rzekomo wolnościowa, światopoglądowa rewolucja narzucana jest odgórnie, często z użyciem siły, co czyni ją zaprzeczeniem wolności. Wypowiedź RPO Adama Bodnara, że rodzice, którzy odmówią posyłania dzieci na tzw. lekcje antydyskryminacyjne, przekraczają swoje uprawnienia, jest słabo zakamuflowaną zapowiedzią represji. Przypomina sytuację za naszą zachodnią granicą, gdy rodzice musieli prosić o azyl w USA, by ochronić dzieci przed obowiązkową seksindoktrynacją. Na razie w Polsce takim rodzicom jeszcze nie odbiera się dzieci, ale jestem przekonany, że przy zmianie władzy i u nas szybko zostaną wprowadzone „wolnościowe” rozwiązania. 
 

Reklama