Sukces imprezy nie był pewny: to gorący moment, w którym władza sięga po coraz bardziej brutalne, autorytarne metody, więc łatwo o zniechęcenie. O gniew również, ale on nie zdominował marszu, choć był słyszalny w krzyczanych hasłach. Mieliśmy rekord w liczbie par tańczących poloneza, piękną oprawę muzyczną i wspaniałą, letnią pogodę. Bardzo dobrą, idącą w dziesiątki tysięcy frekwencję. Policja była niewidoczna i niekonfrontacyjna. Oczywiście pojawiły się propaganda i umniejszanie rangi imprezy oraz liczby uczestników. A jednak przeszliśmy tłumnie i godnie. „Nie jak w dzisiejszej Polsce” – chodzi mi od soboty po głowie.
Sukces marszu
Sobotni marsz był wydarzeniem wyjątkowym. Nie tylko dlatego, że uczcić miał tysiąclecie koronacji pierwszego polskiego króla. Nie tylko dlatego, że pokazał, że państwo jest rządzone przez osoby, które są wobec historii własnego narodu w najlepszym razie obojętne.