Duże operacje służb, by zostały uwieńczone sukcesem, muszą odpowiadać interesom również uczestników używanych instrumentalnie na poszczególnych etapach kombinacji. Pogrom kielecki miał przypieczętować zgodę Zachodu na sowietyzację „dzikiej i antysemickiej” Polski, ale ucieszył aliantów, gdyż pozwalał im na uzasadnienie ostatecznego oddania nas w ręce Stalina „na wychowanie”.
Na Marcu korzystali wykonawcy, ponieważ zwalniały się stanowiska i otwierały drogi awansu. Nagonka antysemicka pozwalała uzyskać poparcie i skonsolidować system pod hasłem: złu ustroju winni są tylko żydowscy komuniści. Co przykryło masowy charakter buntu młodzieżowego i pozwoliło sprowadzić go do rozgrywki wewnątrzkomunistycznej. Na zewnątrz przypomniano, że socjalizm jest wystarczająco dobry dla antysemickich Polaków. Obecnie celem Rosji było doprowadzenie do zerwania sojuszu Polski u USA. Niezależnie od rosyjskiej agentury w Izraelu, organizacje żydowskie miały własny interes – roszczenia, a elita polityczna – podtrzymanie mitu oblężonej twierdzy. Degeneraci pragnęli złamać nas moralnie. Niemcy chciały zaoferować nam status kolonii. Narodowcy zaś, grając pod pałacem prezydenta antysemityzmem, walczyli o głosy wyborców, realizując jednocześnie plan Kremla do tworzenia obrazu Polski antysemickiej. Jest jednak postęp. W lipcu 1946 r. trzeba było mordować ludzi, by osiągnąć cel operacji. W marcu 1968 r. wystarczyło bić demonstrantów i rozpętać antysemicką nagonkę. W styczniu 2018 r. główną rolę odegrała już tylko propaganda w Internecie, ale czy skuteczność nie zmalała? Wkrótce się przekonamy. Na razie porównanie głupków robiących za antysemitów do tłumów ze słynnym transparentem „Syjoniści do Syjamu” wygląda jak farsa.