Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Regres traktowania zwierząt

Posłanka Anna Maria Siarkowska w Sejmie wygłosiła minutowe wystąpienie, w którym zaprotestowała przeciwko mówieniu o prawach zwierząt. To oczywiste, że kotom, psom czy świni jest obojętna treść ustawy o zwierzętach i że nie są one w stanie docenić korzystnych dla siebie przepisów.

Wydaje mi się jednak, że ta cała dyskusja – powtarzana cyklicznie od lat – ma jednak inny cel. Prawica – a szczególnie Solidarna Polska i Konfederacja – sama siebie ustanawia obrońcami ludzi, którzy zwierzęta traktują jak rzeczy. Ich wartość jest ograniczona do okienka w arkuszu kalkulacyjnym, a każdy przejaw poprawy losu tego czy innego zwierzęca jest traktowany jak koszt. Taka postawa jest zrozumiała z perspektywy przedsiębiorcy. Dla niego mniej kurczaków, świń, norek na metrze kwadratowym to koszt, ale po co angażują się w to politycy? Nie wiem. W każdym razie nie sposób nie zauważyć, że ludzkość w dziedzinie podejścia do zwierząt zrobiła przez ostatni wiek – odkąd powstały fermy przemysłowe – regres. No, chyba że uznamy, iż w międzywojniu upamiętnienie Kasztanki marszałka organizowało lewactwo. Pewnie lewacy kochali i tolerowali niedźwiedzia Wojtka (który miał nawet szarżę w wojsku – wyjątkowy przykład humanizacji zwierząt i nadawania im praw). Jakby tego było mało, wydaje się, że pod tym względem najbardziej lewackie było średniowiecze, w którym zwierzętom organizowano… procesy. Ba! Według jednej z opowieści pies był nawet uczestnikiem Sądu Bożego. Nie dość, że – pies Aubry’ego – wziął w nim udział, to jeszcze wygrał. No dobra, ten ostatni przykład jest słabo potwierdzony. W każdym razie jeszcze kilkadziesiąt lat temu zwierzęta były naszą codziennością. Miały imiona i historię. Fermiarstwo rzeczywiście zrobiło z nich przedmioty. Zdziczeliśmy pod tym względem.

 



Źródło: Gazeta Polska

Jacek Liziniewicz