Tym samym historia w kolejnej sprawie zatoczyła koło – wracamy do narracji o „leśnych bandytach” i ich niewinnych ofiarach. Czy to oficjalny przekaz ze strony państwa? Jeszcze nie, choć to kwestia czasu. Przecież niektóre urzędy nową kadencję zaczynały od usuwania znaków pamięci nie tylko po Wyklętych, lecz nawet Powstaniu Warszawskim. Za to byli esbecy okazali się jedyną grupą społeczną zadowoloną finansowo po zmianie władzy.
Wcześniej ich starsi koledzy i mentorzy hurtowo odzyskali ulice w Warszawie, tej samej, która uhonorować Lecha Kaczyńskiego nie potrafi i nie chce do dziś. Ponad 35 lat od upadku PRL obserwujemy jej konsekwentną reinstalację, również w polityce historycznej samorządów i państwa.