Pytałem przyjaciół Mongołów o dawne czasy – powiadają, że Czyngis był wielki, ale oni wolą żyć w pokoju ze wszystkimi, byle nie zakłócano ich sposobu życia obcymi nakazami, czy to z Chin, czy to z Rosji. Studiując w Moskwie, widziałem nieprawdopodobną nienawiść Rosjan wobec swoich ciemiężycieli sprzed... 800 lat! Byli ich rabami przez trzy stulecia i nie mogą tego przeboleć. A teraz nagle Mongolia stała się obok Gruzji, Kazachstanu i Armenii jednym z celów ucieczki z matuszki Rossii tysięcy zwolenników podboju Ukrainy, byle nie z własnym udziałem. Mongolia ich przyjmuje, ale jednocześnie ustami byłego prezydenta Cachiagijna Elbegdordża poucza zadufanego moskiewskiego chana: „Panie prezydencie, proszę przerwać tę wojnę!”. Najwyraźniej więcej wie o losach gigantycznych imperiów niż niedouczony czekista na Kremlu.
Prawnuki Czyngisa wiedzą swoje
Bez mapy trudno objaśniać historię, ale wystarczy rzec, że podbite przez wielkiego wodza Mongołów ziemie były największym imperium w dziejach, dużo większym od byłego Związku Sowieckiego. Jak każde imperium najpierw się rozpadło, a potem zniknęło bez śladu.