Dziś chcą papieża zbrukać, a jednocześnie Jaruzelski i Kiszczak mają pozostać „ludźmi honoru”. Wobec oczywistego złego zamiaru jakakolwiek dyskusja czy próby wyjaśniania nie mają żadnego sensu, bo jedynie mogą wciągnąć w jałową gadaninę o nieistniejącej tematyce.
Nie wystarczy protestować przeciwko łajdactwu, konieczny jest głos za świętym i wartościami, jakie głosił i uosabiał. Żeby bronić spuścizny wielkiego Polaka, konieczne wydaje się, byśmy wszyscy, a szczególnie młodsi z nas, przypomnieli sobie potęgę dziedzictwa Karola Wojtyły oraz ogrom siły i odwagi, jaką nam dawało jego nauczanie. Mocy miłości, która już pokazała, że władna jest „wznosić i obalać trony”. Trzeba na nowo się policzyć, a do tego potrzebne są osobiste zaangażowanie i publiczne świadectwo, a czerwone draństwo ponownie okaże się bezsilne.