Pod przykrywką kampanii na rzecz uczestnictwa obywateli w wyborach prezydenckich, rozpoczęła się kolejna hojnie sponsorowana przez biznes i skarb państwa akcja propagandowa wymierzona w PiS i obóz konserwatywny. W filmikach widzimy na przykład starszą niesympatyczną panią, która mówi, że ma być jak w Rosji, że ona w rodzinie nie chce mieć nic do powiedzenia, a Europa jest zła. Albo pana, który tłumaczy, że on jest Polakiem i wszystko ma być po polsku, prawnie i sprawiedliwie: jak ma ochotę bić żonę, to bije. Albo bezzębny biznesmen opowiadający o dojeniu skarbu państwa. Albo inny opowiadający w „szczery” sposób, jak to zarobił na CPK albo budowie muru ma granicy. Der „Stürmer” w wersji audio-wideo, sponsorowany przez patodeweloperkę i spółki skarbu państwa, pośrednio więc każdy z nas zrzuca się na nazistowskie filmiki, które przedstawiają nas jako podludzi. Brakuje tylko wszy i tyfusu, na razie wystarczyć muszą alkoholowe plamy, nalane mordy, powykrzywiana nienawiścią starość i dziury w uzębieniu. Wszystko pod znanym od lat hasłem: „Oni pójdą na wybory. A Ty?”, poddawanym później tylko lekkim modyfikacjom. Co jednak ciekawe, nie wyłączono komentarzy na YouTube. Jestem przekonany, że nawet ich nie czytają. Film zrobiony, hajs przeliczony, można się rozejść do następnego zlecenia. Statystyki pokazują, że nie do końca im jednak wychodzi. Na kilkadziesiąt tysięcy odsłon wypada z reguły kilka lajków, a w komentarzach ludzie piszą, że to, co właśnie zobaczyli, to propaganda. Czasem idą dalej i przyznają rację nieistniejącym narratorom. Lubię, gdy moi ideowi przeciwnicy przepalają głupio pieniądze i strzelają kulą w płot, i to rozebrany 10 lat temu. Gorzej, że tym razem to trochę też nasze i nikt się z tym nawet nie kryje. Przekaz na rok 2011 niekoniecznie zadziała w 2025, nawet jeśli wygrają, to nie dzięki tej kampanii. Oby jednak jej rozliczenie nie skończyło się na fakturach.
Pogarda systemowa
Lubię, gdy moi ideowi przeciwnicy przepalają głupio pieniądze i strzelają kulą w płot. Gorzej, że tym razem to trochę też nasze i nikt się z tym nawet nie kryje.