Od swojego wodza, zyskującego renomę demokratycznego męczennika reżimu Putina w łagrze (co nie przeszkadza mu jakoś wysyłać na Zachód gromkie memoriały), różni Wołkowa to, że w porę zmył się za granicę, a od reszty również działających zagranicą „liberałów” rosyjskich to, że mówi głośno to, co oni ubierają w subtelne zawijasy.
Apel Wołkowa wzburzył byłego prezydenta Estonii Tomasa Ilvesa, poznanego przeze mnie w 1985 r., gdy pracował w estońskiej redakcji Radia Wolna Europa, której warszawskim korespondentem sam zostałem wkrótce potem. Ilves odpowiedział wszystkim rosyjskim „demokratom”, uważając, że podzielają oni poglądy Nawalnego, a swoje rady zawarł w 14 punktach.
Punkt 1 głosił, by nie śmieli pleść o „Planie Marshalla” dla Rosji, póki ci, co mają go sfinansować, codziennie słyszą o nowych bestialstwach na Ukrainie. Subtelnie, jak to on, przypomniał, że ich ulubiona formuła „Eto nie my” nie działa, gdy wszyscy wiemy, że liberał Nr 1 [czyli Nawalny] nazywał Gruzinów „gryzoniami” i akceptował aneksję Krymu. Warto by zacytować wszystkie punkty, lecz z braku miejsca powiem tylko o ostatnim: Jeśli to się wam nie podoba, to pamiętajcie, że istnieje alternatywa – zaproponowany w 1944 r. „Plan Morgenthaua”, Sekretarza Stanu USA.
A zakładał on rozbicie powojennych Niemiec na Południowe i Północne, całkowitą denazyfikację i demilitaryzację, likwidację przemysłu ciężkiego i stworzenie gospodarki rolniczo-pasterskiej, wysiedlanie ludności niemieckiej z terenów spornych, wypłatę reparacji pod długoletnią okupacją aliancką. Roosevelt i Churchill początkowo plan przyjęli, ale później zwyciężyła bardziej „humanitarna” koncepcja Marshalla.
To władowane w zachodnie Niemcy amerykańskie ciężkie pieniądze, a nie rzekoma pracowitość niemiecka skutkowały „cudem gospodarczym” lat 50-60 ubiegłego wieku, co doprowadziło do ponownej, teraz „miękkiej” dominacji w Europie Bundesrepubliki w szatkach UE. Wiadomo, że Churchill mocno potem żałował wyboru Planu Marshalla zamiast Planu Morgenthaua. Trzeba o tym przypominać nie tylko „liberalnym” Rosjanom, ale przywódcom wolnego świata, by znowu nie wyhodować na własnej piersi jadowitej gadziny.
Jest jeszcze w zapasie „Plan Lubacha” dla Rosji, ale o nim aż strach wspominać…