Takie właśnie usługi mieli zamawiać sobie na mieście, jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej”, która ten proceder ujawniła, strażnicy konstytucji. Sędzia Stanisław Biernat, ostoja obrońców demokracji, twierdzi, że nic w tym złego i że to nic innego jak korzystanie z pracy „asystentów”. Podobnie uważa prof. Rzepliński. To kolejny skandal pokazujący, do jakiego upadku doprowadziła tę instytucję zdemoralizowana elita postkomunistyczna. Sędziowie TK, strażnicy konstytucji, tego świętego ognia – oczywiście tylko ci wybrani głosami postkomuny – nie zawracali sobie głowy żadnymi analizami, tylko kupowali pisanie orzeczeń na zewnątrz. W tym kontekście warto przypomnieć skandal sprzed roku, gdy ujawniono, że tekst orzeczenia TK o nowelizacji ustawy o Trybunale kilka tygodni przed opublikowaniem krążył wśród polityków PO. W momencie publikacji był dokładnie taki, jak w wersji, którą miała Platforma. Kto go zatem pisał? I ile za to wziął?