Jesteśmy dziećmi określonej kultury i epoki. Ale przecież nie jesteśmy jej niewolnikami. Jeśli desakralizacja wkracza również do naszej ojczyzny, jeśli coraz słabiej odczuwamy, że – jak mówi Martin Heidegger – „brak Boga jest właśnie brakiem”, to jednak ten kulturowy fakt nie ma takiej mocy, aby uniemożliwić nam, poszczególnym osobom, żyjącym ciągle jeszcze w katolickim kraju, obudzenie w sobie tęsknoty za Nim.
Wystarczy uczestniczyć w adwentowej mszy św. A jeżeli nie jest to możliwe, można wysłuchać w internecie adwentowych pieśni, które poruszają najbardziej zimne i oschłe serca.
Można również wyciszyć się i trochę pomyśleć. A pobożnością myślenia jest – jak pisze Heidegger – stawianie sobie m.in. pytań: czy świat powstał sam z siebie? Czy to, że jestem, jestem tym, kim jestem i jaki jestem, zawdzięczam tylko rodzicom i innym ludziom? Dlaczego tęsknię za absolutnym sensem, absolutnym dobrem i absolutnym szczęściem? Czy nie chciałbym, aby chrześcijańska idea zmartwychwstania była prawdą, aby śmierć nas i naszych bliskich ostatecznie nie unicestwiała?