Partia Katarzyny Lubnauer już w wyborach samorządowych nie pozostawiła złudzeń wyborcom – startując z tych samych list co PO, pokazała, że hasło, iż „ma być alternatywą dla nieudolnych rządów Platformy”, było fałszywe. Teraz tylko kwestia rozdziału stanowisk partyjnych i miejsc na listach zatrzymuje działaczy tej partii przed gremialnym włączeniem się do Platformy. Wiele wskazuje zaś na to, że ci, którzy już przeszli z Nowoczesnej, wynegocjowali sobie, co chcieli – przede wszystkim gwarancje startu w przyszłych wyborach. Według mediów Kamila Gasiuk-Pihowicz miała otrzymać obietnicę biorącego miejsca z list PO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To zapewni jej wysokie wynagrodzenie przez kolejne lata. Tymczasem mąż pani poseł jest zobowiązany do pokrycia w części długów Nowoczesnej. PO, oferując pani Pihowicz możliwość lepszego zarobku, jednak słowem się nie zająknie na temat korupcji politycznej. Właściwie nie musi – wszystko widać jak na dłoni w tej Nowoczesnej Koalicji Obłudy.
Nowoczesna Koalicja Obłudy
Nowoczesna znika ze sceny politycznej, choć zapewne jej wchłonięcie przez PO zajmie trochę czasu. Od dawna była przystawką Platformy, a teraz jest po prostu przez nią konsumowana.